Co by o Tajlandii nie pisać i nie mówić, jedno jest pewne – w Tajlandii ciężko się nudzić! Sami mieliśmy nie lada problem z wybraniem najodpowiedniejszych dla nas rozrywek. Wygrała wspinaczka (w tym deep water solo), kurs nurkowania, liczne snorklingi. Kurs masażu przyszedł dosyć spontanicznie i wygrał z pomysłem kursu gotowania. Jak dla nas był to strzał w dziesiątkę! Każdego dnia wstawaliśmy wcześnie rano by prawie godzinę dojeżdżać na kurs! Zależało nam na nim bardzo i nawet pojawił się pomysł żeby zrobić wszystkie jego poziomy i zostać mistrzem nad mistrzami! No ale żeby nie było tak kolorowo powiem szczerze – taki kurs nie jest dla każdego. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że: taki kurs kosztuje (między 700 a 1000 zł) zabiera tydzień czasu (w przypadku pierwszego stopnia kursu – a jest ich wiele) obliguje do nauki poza kursem wymaga ćwiczeń w domu kończy się egzaminem No a przecież jesteśmy na wakacjach a tu uczyć się trzeba! By w pełni być zadowolonym z takiego kursu trzeba to czuć, trzeba to lubić. Nam sprawił on wiele przyjemności, nie tylko poznaliśmy lepiej swoje ciało ale także siebie :). Zapytacie pewnie czy trzeba mieć specjalne predyspozycje? Hm…nie wydaje nam się. Jednak jeżeli ktoś miał wcześniej do czynienia np. z jogą lub pilatesem czy stretchingiem z pewnością szybciej załapie idee masażu. Nie bez powodu nazywają go leniwą jogą.
Archiwa
Tajlandia na talerzu – 10 dań dla początkujących smakoszy
Do wpisu zainspirowało mnie niedawne wydarzenie jakie odbyło się w Trójmieście. Nie napisze jakie, bo niestety nie będą to słowa pochwały. Sprawa dotyczyła festiwalu kuchni azjatyckiej, na którym to wystawiali się lokalni restauratorzy specjalizujący się w daniach tego regionu. Do pomysłu uczestniczenia w tej imprezie podeszłam entuzjastycznie, bo w końcu po dłuższym czasie była szansa, że zjem coś dobrego z mojej ukochanej Azji – pomyślałam sobie. Na miejscu okazało się, że takich amatorów orientalnej kuchni jak ja jest więcej. Na pierwszy ogień poszło tajskie zielone curry, pierwsza łyżka i co? I koszmar! Ani to zupa ani to curry, ryż twardy, zero pikantności – masakra! Postanowiłam dać drugą szansę szefom kuchni, wybór padł na tajski pad thai – patrzę się w miseczkę i co widzę? Jakąś brązową breję co była bardziej zupą niż makaronem. Nie będę opisywać co na talerzach lądowało dalej ale nie było wcale lepiej – wyobraźcie sobie jakie było moje rozczarowanie. Honoru wybronił tylko Pan sprzedający turecką baklavę. Rozumiem, że nie każdy ma szansę pojechać do Azji i nauczyć się gotować ale kurde po co wciskać ludziom coś takiego? I jeszcze za taką cenę?!eh…szkoda tylko było czasu. Najgorsze jest to, że Ci co nigdy nie byli np. w Tajlandii jedząc oszukane curry czy sałatkę z pseudo papai zapamiętają już taki smak na długo…Kucharzy, tak jak dziennikarzy za nierzetelność, powinno stawiać się pod pręgierz opinii publicznej za niedbalstwo i nieprawdziwość! Nie chcę tu zabrzmieć jak M. Gessler ale wróciłam tak cholernie wkurzona do domu, że sama zrobiłam mango sticky rice, które smakowało tak jak miało smakować! Wniosek niestety tylko jeden: w Polsce jedz to co Polskie. Już podczas podróży stwierdziliśmy z Rafałem, że spośród wszystkich kuchni, jakie było nam dane spróbować, bezapelacyjnie wygrywa tajska. Co prawda kuchnia gruzińska i hinduska też nie były niczego sobie jednak to w Tajlandii smakowało nam absolutnie wszystko! Kuchnia tajska ma do zaoferowania tyle dań, że ciężko jest coś wybrać. Pamiętam nasz pierwszy raz na bazarku, gdzie dostaliśmy oczopląsu od kolorów i zapachów i z tego całego zamieszania do hostelu wróciliśmy głodni z butelka mleka sojowego (bardzooo popularnego w Azji, spróbuj znaleźć zwykłe :)), bo nie za bardzo wiadomo było co zjeść. Dlatego dziś wpis będzie o tym, co warto skosztować na starcie kulinarnej drogi w Tajlandii. Z tymi 10 przysmakami na pewno zetkniecie się na początku i gwarantujemy, że Was nie zawiodą. Gotowi ? No to jemy 🙂
Wczasy w Tajlandii – którą plażę wybrać? Część 2 – Koh Lanta, Krabi czy Koh Phangan?
Tajlandia jako kraj turystyczny nie musi się zbytnio reklamować. Piękne plaże, ciepła i błękitna woda oraz słońce mówią same za siebie. Miejsc na wypoczynek, relaks, imprezowanie czy inne zachcianki w całej Tajlandii dostatek. Turysta znajdzie tu wszystko, dosłownie wszystko a nawet znacznie więcej :). Jak wśród tych wszystkich pokus wybrać to idealne miejsce na wakacje? Postaramy się Wam pomóc.
Same same but different – Tajlandia po raz trzeci
Są takie miejsca, do których wraca się zawsze chętne – dla nas takim miejscem do tej pory były góry, a zwłaszcza Tatry i Jura Krakowsko-Częstochowska. Podczas tej podróży miejsc, do których będziemy powracać przybyło i to znacznie! Nigdy natomiast nie przypuszczalibyśmy, że na tej liście znajdzie się także wielomilionowe miasto jak Bangkok oraz plaże z palmami, za którymi do tej pory nie przepadaliśmy za bardzo. Podczas ostatnich kilku miesięcy do Tajlandii przybywaliśmy trzy razy. Pierwszy raz w celu czysto turystycznym, drugi raz bo było nam po drodze więc dlaczego nie. Planując podróż powrotną do Polski zgodnie przyznaliśmy, że fajnie było by się gdzieś ogrzać przed nasza zimą. Trochę w podjęciu decyzji pomogły nam promocje lotnicze, a trochę fakt, że już znaliśmy miejsce i czuliśmy jego klimat – znowu padło na Tajlandię!
Bangkok. Turystyczna stolica świata
Niewiele jest takich miast na świecie, do których wracamy i do których mamy dziwny i nieopisany sentyment. Jak do tej pory omijaliśmy wielkie miasta szerokim łukiem (jakoś nie pasuje nam taki wielkomiejski zgiełk i szyk… oraz z przyczyn budżetowych) jednak podczas naszej podróży sporo się w tej kwestii zmieniło. Pierwszym miastem, w którym czuliśmy się na prawdę dobrze było Tbilisi. Byliśmy pewni, że to był przypadek, wyjątek od reguły, gdyby nie nasze dwa tygodnie spędzone w Bangkoku. Dziś już wiemy, że za parę tygodni tu wrócimy. Raz, że Bangkok jest świetną bazą wypadową w inne zakątki Azji (dzięki liniom lotniczym Airasia), a dwa, że mamy wielką ochotę zagłębić się jeszcze bardziej w tajemnice tajskiego masażu, czyli zdobyć drugi poziom wtajemniczenia :).
Wczasy w Tajlandii – którą plażę wybrać? Część 1 – wyspa Ko Tao
Od dawien dawna, odkąd fala turystów uderzyła w Tajlandię niczym tsunami, w internecie i wśród turystów trwają ciągłe dyskusje – która z tajlandzkich plaż jest najpiękniejsza? Powstały sondaże i rankingi, a jednej, jedynej królowej nadal brak. Prawdą jest, że wszędzie jest bardzo pięknie i każde miejsce ma swój urok, dlatego też nie będziemy podejmować się rozstrzygnięcia tego sporu (przecież nie byliśmy na każdej plaży w Tajlandii!). Odwiedziliśmy kilka miłych i przyjemnych plaż, które poza tym, że każda miała piasek i wodę, to różniły się od siebie. Czym? Klimatem, typem turystów, zatłoczeniem czy chociażby możliwościami spędzania wolnego czasu i atrakcjami. Trudno powiedzieć, które z tych miejsc najbardziej przypadło nam do gustu… Może sami to wyczujecie czytając nasz wpis :). Na pierwszy ogień wybraliśmy wyspę Ko Tao, w kolejnym wpisie poddamy ocenie wyspę Ko Lanata i plaże Railay w prowincji Krabi.