Są takie miejsca, w których już od pierwszych chwil czujesz się dobrze, komfortowo. Do tej pory takim miejscem w Nepalu była dla nas Pokhara. I wszystko wskazywało, że jej status się nie zmieni. Do czasu…
Archiwa
Trekking w Langtang – zrób to sam
Trekking w Himalajach – brzmi jak marzenie? Czy zdarza Ci się oglądać zdjęcia ośnieżonych szczytów najwyższych gór na świecie? Chciałbyś poczuć palące słońce na swoim ciele, dotknąć skał, usłyszeć szum rzeki uderzającej o kamienie, wypić herbatę z miodem gdy w powietrzu unosi się zapach rododendronów. Kto by o tym nie marzył… A wiecie co! Najlepsze jest w tym wszystkim, że to nie sen, to jest realne i możecie sami tego doświadczyć. Serio!
Relaks po nepalsku w Pokharze
Nie wiedząc nawet kiedy upłynął nam tydzień w Pokharze. Po górskich eskapadach marzyliśmy o chwili wytchnienia w jakimś ciepłym miejscu. Pokhara okazała się strzałem w dziesiątkę! Miasto w odróżnieniu od Katmandu jest bardzo spokojne, mniej zatłoczone i w jakimś sensie uporządkowane. Serce miasta stanowi jezioro Phewa, gdzie godzinami można relaksować się w jednym z licznych barów.
Katmandu – miasto barwnego chaosu
Do Katmandu przylecieliśmy samolotem. Ze znanego nam już Iranu do nieznanego i egzotycznego Nepalu, poczuliśmy się jak byśmy trafili do innego świata. Nie ukrywamy, że wolimy podróżować lądem, gdzie naturalnie przechodzi się z jednego kraju w drugi, z jednej kultury w drugą. Niestety tym razem nie było wyjścia, lot z Iranu do Nepalu spowodował, że doznaliśmy niezłego szoku kulturowego. Po „czarnym” Iranie pierwsze co uderzało nas po oczach, to kolorowe ubrania, masa sklepów, turystów, zapachy i jedzenie – jedzenie takie, jakie lubimy najbardziej! Ale to już będzie temat dla Rafała na osobny wpis.
Sen o Himalajach – trekking wokół Annapurny
Od dawien dawna naszym marzeniem była podróż po bezdrożach Himalajów. Ośnieżone błyszczące w słońcu szczyty, zapadające się lodowce, wiszące mosty i ogromne przestrzenie. W chwili gdy zobaczyliśmy pierwszy 8000 wiedzieliśmy, że znajdujemy się we właściwym miejscu. Może nie do końca trekking wokół Annapurny to te Himalaje o jakich marzyliśmy (najwyższy osiągnięty przez nas punkt to 5416 m n.p.m), ale z oczywistych względów – do zdobywania szczytów trzeba czegoś więcej niż dobrej kondycji i szalonych marzeń – musiał on zaspokoić nasze pragnienie gór wysokich.