Odsłaniamy przed Wami drugą część naszej fotorelacji z okolic świątyń Angkoru. W tej części zobaczycie świątynie Angkor Wat, Bayon, Baphuon oraz Ta Prohm. Pierwsza część fotorelacji i trochę praktycznego info dostępna jest tutaj.
Archiwa
Zwiedzamy symbol Kambodży – Imperium Angkoru, część 1
Pomimo niektórych negatywnych informacji jakie krążą po internecie, że drogo, że dużo ludzi, że przereklamowane i w ogóle takie turystyczne(!) – nie zawahaliśmy się ani trochę żeby przyjechać do Siem Reap i zwiedzić świątynie zgromadzone wokół Angkor Wat. No bo jak nie zobaczyć największej atrakcji Kambodży i tej części Azji, która to nawet widnieje na fladze tego państwa. Jak się okazało tłumów aż takich nie było (bo nie trafiliśmy na środek sezonu), a ceny były podobne jak w całej Kambodży. Tak, trafiliśmy w jedno z najbardziej turystycznych miejsc podczas całej naszej podróży, a mimo to po tygodniu pobytu w Sieam Reap z trudem żegnaliśmy się z pozostałościami po tej tajemniczej, potężnej cywilizacji.
„Jak to jest zrobione” prosto z Battambang – odcinek 2
Jeżeli zastanawiacie się nad wakacyjnym wyjazdem i Wasz wybór pada na Tajlandię … to przemyślcie to jeszcze raz i dorzućcie do tej wycieczki Kambodżę :). Także tutaj znajdziecie przepiękne plaże, pyszne jedzenie, serdecznych ludzi (i to jak!), a i ceny generalnie są niższe. No i odpoczniecie trochę od tej perfekcyjnie zorganizowanej Tajskiej turystyki. A jeżeli jeszcze nie przekonały Was nasze relacje to może przekona Was fakt, że tutejsze panie po ulicy chodzą w piżamie! A co! Takie są wyluzowane :). Piżamki, najlepiej bardzo kolorowe, wyglądają na bardzo wygodne. Latem chronią przed słońcem i pyłem, zimą grzeją. A poza tym można zasnąć wszędzie! Ja to bardzo lubię i strasznie zazdroszczę paniom takiego stylu. Tym bardziej, że sama już od pół roku nie mam swojej piżamki!! Nadszedł czas by przedstawić Wam kolejną odsłonę kambodżańskiego „jak to jest zrobione”. W poprzednim odcinku jeździliśmy bambusową drezyną, jedliśmy placki ryżowe oraz odwiedziliśmy wytwórnię dzbanów (przejdź do odcinka 1 – klik). Dziś zajrzymy krokodylowi w paszczę, poznamy recepturę przekąski o nazwie bamboo sticky rice, odwiedzimy targ rybny i popatrzymy na miliony nietoperzy. Gotowi na kambodżańską wycieczkę?
„Jak to jest zrobione” prosto z Battambang – odcinek 1
Chcieliśmy zobaczyć Kambodżę taką, jaka jest na co dzień, a nie tę kreowaną przez turystyczne portale internetowe czy biura podróży – czyli przez pryzmat Angor Wat. Wiadomo, bylibyśmy głupi gdybyśmy mimo wszystko do Angkoru nie pojechali. Pojedziemy – ale później, na sam koniec naszej podróży po Kambodży. Ale na spokojnie, zgodnie ze stylem naszego podróżowania, czyli PO-WO-LI spędziliśmy rewelacyjny tydzień w miejscowości Battambang. Ta niewielka mieścinka z po francuską kolonialną zabudową i kilkoma świątyniami nie wyróżnia się niczym szczególnym – generalnie szału nie ma. Ale! Jak zawsze w Kambodży znajdzie się „ale”…, które robi wielką różnicę :).
Phnom Penh – o stolicy Kambodży krótko i na temat
Egzotycznie brzmiące Phnom Penh już na pierwszy rzut oka wydało nam się zupełnie innym miastem niż te, które zobaczyliśmy do tej pory. 1,5 miliona mieszkańców to jak na azjatycką stolicę całkiem niewiele. Dla porównania Bangkok ma około 6 milionów mieszkańców, stolica Wietnamu Hanoi ponad 3 miliony, nie wspominając już o hinduskich metropoliach. Oprócz ogromnego ruchu na ulicach (zwłaszcza motorowego) nic nie wskazywało na to, że znajdujemy się w samym środku azjatyckiej stolicy. Ludzi na chodnikach jakoś tak mało, ulicznych straganów też zbytnio nie widać, o jakimkolwiek (no poza tuk tukami…) transporcie publicznym można zapomnieć… Nikt się nie śpieszy, tylko kierowcy tuk-tuków czasami coś bąkną pod nosem, czy może nie chcielibyśmy się z nimi przejechać…
Kambodża – tam gdzie pieprz rośnie
Po 5 tygodniach spędzonych w Tajlandii, gdzie jak pączki w maśle opływaliśmy w turystycznym raju, poczuliśmy się tym wszystkim po prostu zmęczeni. Myśl o Kambodży i o tym jak niewiele o niej wiemy dała nam nadzieję na ponowne spotkanie z przygodą. Nie mogliśmy się doczekać kiedy pojedziemy w nieznane, w mniej turystyczne miejsce.