Rozpoczynamy serię wpisów z naszej podróży do Omanu, która miała miejsce w lutym 2020 r. I chociaż minęło już sporo czasu (prawie rok), w końcu zdecydowałam się opisać Wam kilka ciekawych miejsc. Wcześniej przez tą całą pandemię nie miałam wcale ochoty pisać o podróżach ani ich planować ani nawet snuć wizji dalekich wyjazdów. Jednak świat wydaje się powoli wracać na właściwe tory a Oman to takie cudowne miejsce, że zakasałam rękawy i napisałam dla Was kilka postów.
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na jakiś rok (szok!). Mieliśmy i tak sporo szczęścia, wróciliśmy jeszcze przed wybuchem pandemii w Europie. Niestety do Omanu na dzień dzisiejszy (25.01.2021) nie można nadal wjechać. Miejmy nadzieje, że sytuacja niedługo będzie lepsza i Wy zaczniecie planować dalekie wyjazdy, w których Oman warto uwzględnić.
Na początek pokażemy Wam dwa miejsca, które warto odwiedzić jadąc z Maskatu do Kanionu Jabal Shams – “must see” w Omanie.
Jabal Akhdar
To nie zaklęcie a nazwa przepięknego miejsca, które można przetłumaczyć na “Zielona Góra”. Brzmi znajomo prawda? Jednak ta góra, a właściwie płaskowyż, jest naprawdę zielona :).
Rejon Jabal Akhdar jest zupełnie inny niż pozostała pustynna część Omanu. Tu zaczynają się pagórki i wzgórza pokryte zielenią, które przynoszą ulgę podczas 40 stopniowych upałów dzięki temu, że panuje tu unikalny mikroklimat. Nie bez powodu znajdują się tu hotele z najwyższej półki, w których średnia cena za nocleg wynosi 2000 zł!
Gdzie warto zatrzymać się, gdy już dojedziecie na sam szczyt?
Jednego oficjalnego punktu nie ma. Sami trochę nakręciliśmy się po okolicy by trafić w jakiś konkretny punkt, i nie był to żaden punkt, który podpowiadał nam Google :/
Jedno z miejsc widokowych znajduje się niedaleko hotelu Allila (znajdziecie na Google Maps niedaleko punktu zaznaczonego jako camping).
Drugim miejscem jest Diana Point (całkiem dobrze lokalizuje go Google), w którym możecie zostawić auto i przejść się kawałek zboczem kanionu z widokiem na pola uprawne i okoliczne domki.
Podobno rosną tu najpyszniejsze granty w całym Omanie – nas ta informacja, wyczytana w jednym z przewodników, przekonała by napić się świeżo wyciśniętego soku z granatów, jedynego w swoim rodzaju!
Jak dojechać? Tylko samochodem z napędem 4×4 – innej możliwości nie ma. Przed wjazdem na górę mija się wojskowy punkt kontrolny, który sprawdza, czy swoim autem dacie radę wjechać na górę. I chociaż droga jest całkowicie asfaltowa i trochę stroma, to nie mieliśmy większego kłopotu by dojechać na szczyt. Zjazd okazał się chyba bardziej emocjonujący. Samochód z napędem 4×4 i tak przyda Wam się w drodze do Kanionu Jabal Shams więc warto przemyśleć tą opcję.
Podsumowując: okolice Jabal Akhdar są całkiem ciekawe, spokojniejsze a powietrze jest tu znakomite 🙂 Jednak gdy macie mało czasu możecie śmiało opuścić ten punkt programu – sam wjazd na górę i zjazd zajmuje sporo czasu.
Nizwa
Jadąc w kierunku Jabal Shams nie sposób pominąć Nizwy, jedno z najstarszych miast w całym Omanie. Jego lokalizacja też nie jest przypadkowa – to tutaj kwitł handel, rzemiosło, religia i kultura. W VI oraz VII wieku Nizwa była stolicą kraju.
Wizytę w Nizwie warto zaplanować sobie zwłaszcza na piątek, bo to właśnie w ten dzień odbywa się tu słynny kozi targ. Niestety nasz plan nie pokrywał się z tym wyjątkowym wydarzeniem :/ ale i tak przyjechaliśmy tu na cały dzień – i był to bardzo udany dzień!
Miasto zaskoczyło nas spokojem i małą ilością turystów. Pierwsze kroki skierowaliśmy na suk, który jest jednym z najstarszych w kraju, jednak niczym nie przypomina ogromnych targowisk jakie widzieliśmy np. w Iranie. Suk jest podzielony na kilka sekcji w zależności od sprzedawanych towarów. Znajdziecie tu między innymi sklepiki z rękodziełem, tkaninami, biżuterią, kadzidłami, przyprawami i pamiątkami oraz stoiska owocowo-warzywne (znajdują się w bardziej “nowoczesnej” części). Po małych zakupach zdecydowaliśmy się po raz pierwszy spróbować omańskiej halwy. W okolicy znajdziecie sporo małych manufaktur, które specjalizują się w produkcji tych słodkości wg rodzinnych receptur. Konsystencja galaretki trochę nas zaskoczyła ale smak był jedyny w swoim rodzaju. Omańska halwa w niczym nie przypomina tej tureckiej, tu króluje smak wody różanej, szafranu i kardamonu (kardamon w Omanie jest wszędzie) a każda rodzina ma swoją tajemną recepturę i ulubione smaki. Sklepiki i stragany są otwarte od godziny 7 rano do wieczora z przerwą koło godziny 13. Suk jest całkiem uroczy, zwłaszcza stragany ozdobione glinianymi wazami i dzbanami. Jest to też dobre miejsce na zakupy i pamiątki.
Tuż obok znajduje się Fort, który udało nam się zwiedzić przy promieniach zachodzącego słońca (rewelacja!). Wejście do fortu do najtańszych nie należy, cena za osobę dorosłą to 5 OMR (około 50 zł), jednak zdecydowanie warto. Fort stoi tu już od XII wieku a swój obecny kształt przybrał w XVII wieku. W porównaniu do innych fortów w Omanie ten pełni także funkcje muzeum. Zgromadzono tu liczne eksponaty, a w niektórych komnatach znajdziecie także interaktywne elementy mówiące o historii Omanu. Najbardziej spektakularną częścią fortu jest 30 metrowa wieża obronna (podobno największa na Półwyspie Arabskim), z której roztacza się widok na miasto i okolicę. Na tyłach Fortu znajduje się niewielki ogród, w którym można chwilę odpocząć w cieniu palm.
Większość atrakcji znajduje się w bardzo niewielkiej odległości od siebie, a na ich zwiedzanie wystarczy niecały dzień.
Informacje praktyczne:
Nocleg w Nizwie – wybraliśmy taki, w którym jeszcze nie spaliśmy 🙂 Hotel Nizwa Heritage Inn znajduje się w samym centrum starego miasta a jego wystrój nie odbiega od tego co zobaczycie za oknem. Niech nie zrażą Was stare mury, małe okienka, surowy wystrój pokoju, to właśnie tworzy wyjątkowość tego miejsca. Pokój 2-osobowy ze wspólna łazienką i śniadaniem kosztował nas 120 zł. Więcej szczegółów znajdziecie tutaj – klik
Przed murami starego miasta znajduje się duży parking, proponujemy tam zostawić auto i nie wciskać się w wąskie uliczki miasta. Droga do hotelu z parkingu zajmie Wam 5 minut.
Gdzie zjeść? Tu podjęliśmy decyzję natychmiastowo a chodzi o restaurację serwującą ryby i owoce morza – Marsa Alsaiyaad Fish & Seafood. Takich pysznych i olbrzymich krewetek nie jadłam nigdzie na świecie, polecamy to miejsce, które jest świetną alternatywą dla coofeshopów jakie znajdziecie w centrum.
Podsumowując: Jadąc na Jabal Shams i tak pewnie będziecie jechać drogą przy Nizwie. Warto tu zajechać chociaż na szybki spacer po suku i starej części miasta. No i oczywiście planujecie przyjazd w piątek 🙂