Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale póki tam dotrzemy zajeżdżamy jeszcze w dwa miejsca. Pierwszym z nich jest największy i najstarszy fort w Omanie. Drugim miejscem jesteśmy całkowicie oczarowani i żałujemy, że nie zostaliśmy tam dłużej! Misfat al Abriyeen to zdecydowanie warta uwagi mieścinka – nie możecie jej pominąć!
Fort Bahla
Fort Bahla jest oddalony od Nizwy o zaledwie 40 km (około 30 minut jazdy). Ponieważ fortów na terenie Omanu jest około tysiąca, zdecydowaliśmy się zobaczyć …. aż dwa 🙂 Ale za to jakie! Najstarsze i największe!
Fort już od strony parkingu robi wrażenie swoimi gabarytami. Jego początki sięgają podobno VI w.p.n.e., a obecny wygląd zawdzięcza ponad dwudziestoletniej renowacji. W 1987 roku został wpisany na listę UNESCO i jest chętnie odwiedzany przez turystów. Niestety w środku nie znajdziecie praktycznie nic oprócz pustych komnat, wiec cena za wstęp też jest adekwatnie niska 500 baisa czyli 5 zł (w porównaniu do 5 OMR za wstęp do fortu w Nizwie). Nam najbardziej podobało się przechodzenie pomiędzy pomieszczeniami, w których czuliśmy się jak w labiryncie. Jedno pomieszczenie nagle przemienia się w kolejne, które prowadziło w jeszcze inne miejsce fortu. Trochę można się tu pogubić zwłaszcza, że trafiają nam się także ślepe zaułki. Zwiedzanie niestety zakończyło się szybką ewakuacją z fortu bo zamykają go już o godzinie 16! W piątki natomiast fort otwarty jest tylko w godzinach 8-11.
Naszym zdaniem trzeba zajechać chociaż do jednego fortu w Omanie i jeżeli nie chcecie płacić za wstęp do fortu w Nizwie, ten może być dla Was właściwą alternatywą.
Misfat al Abriyeen
Po zwiedzaniu fortu jedziemy dalej, przed nami kolejne pół godziny drogi. Mijamy Al-Hamrę, gdzie spędzimy dwie najbliższe noce i niewielkimi serpentynami pniemy się w górę. Dojeżdżamy do niewielkiego parkingu przy samej wiosce Misfat al Abriyeen, która znajduje się 1000 m.n.p.m.
Już po wyjściu z samochodu mamy odczucie, że jest to miejsce z klimatem. W oddali widać mury miasteczka oraz palmy, piękne, wysokie zielone palmy. Tuż obok parkingu znajduje się tablica informująca turystów o poszanowaniu tradycji i kultury mieszkańców. Pamietajmy, że jestesmy w kraju muzułmańskim i trzeba dostosować swój ubiór tak, by nikogo nie urazić. W tym przypadku chodzi o zakrycie ramion i kolan.
Po przejściu kilku kroków wchodzimy pomiędzy tradycyjne domy zbudowane z gliny, których dachy pokryte są liśćmi palmowymi a fundamenty pochodzą z litej skały. Czujemy się jak w zupełnie innym świecie!
Mam wrażenie, że miasteczko zbudowane jest na chwilę i że konstrukcje domów zaraz runą. Jednak pociesza mnie fakt, że stoją tak już od 300 lat.
W rejonie wioski znajduje się liczne plantacje bananowców, grantów, mango i papai – ta niespotykana w Omanie zieleń tworzy coś na kształt oazy. Spacer w cieniu palm oraz wzdłuż faladży to najlepsze co może Was spotkać w tym miejscu (no poza odpoczynkiem na tarasie z zimnym sokiem z granatów w ręku).
Co to są te faladże? W dużym skrócie system nawadniający, składający się ze sztucznych kanałów, które nawadniają pobliskie pola. Najlepiej wizualizuje to zdjęcie:
Pierwsze faladże jakie powstały na terenie Omanu datuje się na 2500 r.p.n.e. a najstarsze istniejące mają około 500 lat! Po powszechnym spisie faladży w Omanie podano informacje, że w całym kraju istnieje ich ponad 4000. Łączna długość naziemnych i podziemnych kanałów systemu wynosi 2900 km, nawadniają one 17 600 pól. Jest to całkiem ciekawe rozwiązanie i spotykamy je w wielu miejscach.
Misfat al Abriyeen jest miejscem bardzo spokojnym, turystów spotkacie tu niewielu, chociaż uważam, że spacer po miasteczku i wzdłuż faladży jest bardzo przyjemny, relaksujący i zdecydowanie warto tu przyjechać!