Są takie miejsca, w których już od pierwszych chwil czujesz się dobrze, komfortowo. Do tej pory takim miejscem w Nepalu była dla nas Pokhara. I wszystko wskazywało, że jej status się nie zmieni. Do czasu…
Czy ja jestem na pewno w Nepalu – myślę sobie wchodząc pomiędzy mury miasta. Jest już ciemno gdy dojeżdżamy na miejsce, jednak już po kilku krokach czuję się zupełnie inaczej niż w ciężkim i gwarnym Kathmandu. Nie ma smogu, nie słychać klaksonów, nie trzeba uciekać przed motorami, a pod nogami nie zalegają śmieci…Jesteśmy zaledwie 15 km od Kathmandu a czujemy się jak w zupełnie w innym świecie.
Jak się tu znaleźliśmy? To nie jest taka oczywista sprawa. O istnieniu Bhaktapur nie zdawaliśmy sobie sprawy szykując się na trekking w Langtang. Nie było go w naszych planach. Jednak jak sami pewnie wiecie, plany są po to aby je zmieniać, zwłaszcza jak się podróżuje po Azji 🙂 Po trekkingu w Langtang – klik, mieliśmy jeszcze 2 dni na doprowadzenie się do porządku i powrotu do Polski. Na początku chcieliśmy zjechać do Kathamndu i poszwędać się w okolicy dzielnicy Patan. Jednak spotykany w górach chłopak serdecznie polecił nam Bhaktapur, w którym mieszkał przez kilka lat. Wiedzieliśmy tylko tyle, że jest tam o wiele spokojniej niż w Kathmandu, cała część starego miasta wpisana jest na listę UNSCO (w 1979 roku) i nie można poruszać się po historycznej części miasta samochodami przez co i spalin jest znacznie mniej. Tyle nam wystarczyło by podjąć szybką decyzję o obraniu kierunku właśnie na Bhaktapur.
I była to decyzja najlepsza. Już po kilku godzinach przekonaliśmy się, że tutaj życie płynie o wiele wolniej niż w stolicy. Pomimo licznych restauracji i sklepów z pamiątkami widać też samych mieszkańców Bhaktapur, którzy pracują i wykonują swoje codzienne obowiązki nie zważając na turystów. Przechadzając się ulicami można wyobrazić sobie, że życie tutaj wyglądało podobnie 80-100 lat temu…
Ceglane budynki są wizytówką miasta. Niestety trzęsienie ziemi w kwietniu 2015 roku nie ominęło Bhaktapur i spora część zabytkowych budowli i świątyń runęła jak domki z kart. To co zaskoczyło mnie najbardziej to fakt, że miasto wygląda całkiem dobrze i, że przykłada się niezwykłą wagę i staranność do detali przy odbudowywaniu miasta. Wyremontowane miejsca wyglądają na pierwszy rzut oka jak te, które stoją tu od wieków.
Co zobaczyć w mieście
Bhaktapur było stolicą Nepalu od XII do XV wieku, chociaż jego historia sięga VIII wieku. Warto obejść całą zabytkową część miasta, najlepiej bez celu i bez mapy a i tak traficie na główne place miasta.
Dattatreya Square – najstarsza część miasta. Istne muzeum na świeżym powietrzu, chociaż trochę zniszczone przez trzęsienie ziemi. Tak jak w całym mieście znajdziecie tu ceglane budynki z pięknymi drewnianymi zdobieniami. To tu znajdziecie charakterystyczne zdobienie w postaci Pawiego Okna.
Taumadhi Square – Miejsce najważniejszych wydarzeń w mieście zarówno kiedyś jak i dziś. Przy placu znajduje się najwyższa świątynia w Dolinie Kathmandu – Nyatapola. Plac położony jest pomiędzy Durbar Square a Pottery Square. Znajdziecie go bez problemu, wystarczy podążać za tłumem i straganami z pamiątkami. W weekendy plac wypełnia się ludźmi. Przyjeżdżają tu nie tylko zachodni turyści ale także lokalni. By obserwować toczące się życie polecamy wybrać się na obiad do jednej z pobliskich restauracji, które swoje stoliki mają na dachu. Wieczorem oraz rano w okolicy placu odbywają się modlitwy (Bhajan). Ponieważ mieliśmy hotel w niedalekiej odległości od placu Taumadhi rano budził nas dźwięk dzwoneczków modlitewnych 🙂
Pottery Square – rozpoznacie to miejsce bez problemu po glinianych dzwoneczkach i kubeczkach rozłożonych na placu. Zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce i zobaczyć tradycyjny sposób wypalania ceramiki w wielkich piecach. Zaskoczyło mnie to, że większość prac, rękodzieła jakie możecie zobaczyć na ulicy nie jest robiona na pokaz, dla turystów. Ludzie są bardzo skupieni na wykonywanej pracy, nie naganiają, nie namawiają, miło pospacerować uliczkami i podglądać toczące się życie, które podobnie mogło wyglądać zarówno 20 jak i 100 lat temu.
Durbar Square – jest największym i najbardziej rozległym placem w historycznej części miasta. Zobaczycie tu świątynię Vatsala wraz z Szczekającym Dzwonem (podobno gdy zadzwoni to zaczynają szczekać wszystkie psy w okolicy), Złotą Bramę, która znajduje się tuż obok Pałacu z 55 oknami. Na placu znajduje się także świątynia Pashupatinath (niestety bardzo ucierpiała podczas trzęsienie ziemi), fotogeniczna świątynia Silu Mahadev oraz świątynia Kadarnath.
Co zobaczyć poza miastem
Dookoła miasta, w promieniu 20-30 kilometrów (pomijając Kathmandu) jest sporo ciekawych rzeczy do zobaczenia, więc jeżeli macie jeszcze siłę i czas możecie zorganizować sobie ciekawe wycieczki do świątyni Changu Narayan, górzystego rejonu Nagarkot czy miasteczka Thimi. My niestety nie odpowiedzieliśmy tych miejsc, więc jesteśmy ciekawi Waszych doświadczeń 🙂 Co ciekawe i co szczerze polecamy – wiele osób obiera Bhaktapur jako bazę wypadową zamiast Kathmandu. Nie jest to złe rozwiązanie i sami rozważmy to następnym razem. Dodatkową zaletą zatrzymania się w Bhaktapur jest możliwość poznania kultury Newarskiej. Z informacji jakie otrzymaliśmy okazuje się, że mieszkańcy Bhaktapur są z reguły bardziej zamożni i dumni niż mieszkańcy Kathamndu stąd też mniej lubiani… Nie wiem ile w tym prawdy jednak wiem, że zdecydowanie warto tu przyjechać :).
Informacje organizacyjne
Wejście do zabytkowej części miasta jest płatne. Cena biletu wstępu to 1500 rupii (stan na marzec 2019) za osobę na cały tydzień. Z biletem możecie wychodzić poza mury miasta, jednak trzeba nosić go przy sobie, bo po ponowne wejście do miasta jest sprawdzane. Dochody ze sprzedaży biletów trafiają na renowację i utrzymanie miasta, a obecnie na odbudowę ruin po trzęsieniu ziemi.
Dojazd. Bezpośrednio z Kathmandu dojeżdżają busy. Taksówka z Thamelu kosztuje około 1000 rupii (30 zł). Droga między Kathmndu a Bhatktapur jest trzypasmowa, nie zmienia to faktu, że korki są ogromne. Z centrum Kathmandu jechaliśmy ponad godzinę (17 km). Z centrum Bhaktapur na lotnisko taksówka dowiozła nas w 40 minut. Jednak nie jest to regułą, na dojazd na lotnisko najlepiej zarezerwować sobie co najmniej godzinę – cena 1000 rupii (30 zł).
Nocleg. Noclegów jest sporo, jednak te lepsze są zarezerwowane z wyprzedzeniem. Obeszliśmy kilka aż w końcu trafiliśmy na Vintage Home. Cena za 3 noce dla 2 osób (+ śniadanie) wyniosła nas 150 zł. Hotel jest całkiem nowy, kameralny, około 10 pokoi, czysto, z ciepłą wodą przez 24 godziny, dostępne i działające wi-fi. Obsługa przesympatyczna, śniadania całkiem ok. Pranie 200 rupii/ kg (6 zł). Lokalizacja bardzo dobra, blisko głównego placu, całkiem cicho.Możemy polecić z czystym sumieniem.
Co kupić. Wybór jest spory. Co krok można spotkać sklepy z ubraniami, rękodziełem oraz szkołami thanki. Te ostatnio serdecznie polecamy – malowane mantry są rewelacyjnym pomysłem na prezent. Są oczywiście różnej jakości. Za rysunki studentów zapłacimy o wiele mniej niż za rysunek mistrza (w tym mandale pokrywane prawdziwym złotem). Niestety znawcami nie jestesmy i nie potrafimy odróżnić prawdziwego złota od sztucznego. Przed zakupem sprzedawca wyjaśni Wam znaczenie i pochodzenie każdej thanki – tu wszyscy mają dla Ciebie czas. Ceny są bardzo zróżnicowane – najtańsze i w najmniejszym formacie możecie kupić już za 300 rupii. Poza tym polecamy kupić naturalne mydełka, ubrania z kaszmiru (damski długi sweter około 80 zł), biżuteria, drewniane figurki, rzeźby.
Co zjeść – w Bhaktapur koniecznie spróbujcie miejscowego jogurtu, który często podawany jest jako deser. Znajdziecie je często w menu w restauracji pod nazwą juju dhau. W mieście mieszka sporo ludzi pochodzenia indyjskiego co widoczne jest w lokalnej kuchni. My przepadamy za indyjskimi słodyczami! I w Bhaktapur udało nam się znaleźć dwie takie cukiernie! Poza tym znajdziecie tu także lokalne jadłodajnie, a nawet koreańską kuchnię fusion 🙂
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…