W tym roku nastąpiło to zaskakująco szybko – temperatura powietrza spadła poniżej 10 stopni Celsjusza! Tym samym sezon książkowy uważam za otwarty!
By rozgrzać trochę atmosferę mam dla Was recenzję pięciu książek o dalekiej Australii. Gwarantuję, że zrobi Wam się gorrąco gdy rozczytacie się o australijskim Outbacku, złotym wybrzeżu i lasach deszczowych. Czytajcie wpis uważnie, bo gdzieś tam w tekście znajdziecie KONKURS! Do wygrania najnowsze książki ekipy Busem Przez Świat, o Australii właśnie.
1. Australia, gdzie kwiaty rodzą się z ognia – Marek Tomalik
Na wstępie powiem Wam, że mam spory sentyment do tej książki. Czytałam ją przemierzając australijski Outback i wszystko o czym się dowiedziałam mogłam poczuć na własnej skórze. Pewnie dlatego jest mi tak bliska i pewnie dlatego tak dobrze pamiętam jej zawartość. To co spodobało mi się w niej najbardziej, to sposób w jaki autor skupił się na ludziach, mieszkańcach tej ogromnej wyspy. Zarówno tych będących tu stosunkowo od niedawna jak i Aborygenów – to jest coś czego brakowało mi w innych książkach o Australii.
Autor od prawie 20 lat odwiedza regularnie Australię – dlatego wiem, że informacje zawarte w książce są prawdziwe i rzetelne. A o czym można w niej przeczytać? Praktycznie o wszystkim. O naturze, o kulturze, o historii, polityce i o ludziach. W Australii trzeba uważać praktycznie na wszystko, na pająki, węże, krokodyle, meduzy czy rekiny. Zawarte wskazówki przestrzegają przed kłopotami czy to w buszu czy na pięknym złotym wybrzeżu. Myślę, że to odpowiednia lektura wprowadzająca w świat australijskich zawiłości i niezwykłości. Przeczytałam ją ponownie siedząc wygodnie na kanapie i błądząc palcem po mapie śladami opisywanych miejsc. Bo cóż mi teraz pozostało jak tylko te wspaniałe wspomnienia!
2. Busem Przez Świat. Australia za 8 dolarów – Karol Lewandowski
W końcu coś z naszego rodzimego podwórka blogów podróżniczych. Książka ekipy Busem Przez Świat to prawdopodobnie najświeższa książka o Australii na naszym polskim rynku wydawniczym. Książka zupełnie inna niż pozostałe ujęte w zestawieniu – bo poradnikowa. Jeżeli planujecie podróż do Australii to powinna być to wasza obowiązkowa lektura. Dowiecie się z niej krok po kroku jak przygotować się do takiej wyprawy. Nieocenione są wskazówki Karola – sami dobrze wiemy jak ważne jest skrupulatne przygotowanie do wędrówki po Australii.
Osobiście jestem pełna podziwu dla ekipy za wytrwałość i determinację w zorganizowaniu takiej wyprawy. Bo to trochę niezwykła rzecz by w podróż zamiast standardowego plecaka i paszportu zabrać kolorowego busa a w nim lewarek, zapasowe koła i tonę zupek chińskich :). Pomimo tego szaleństwa udało im się! Ich poczciwy Volkswagen dał radę i pokonał uwaga – 25 tysięcy kilometrów! Niezły wyczyn jak na takiego staruszka.
Czytając książkę nie mogłam wyjść z podziwu, że te tytułowe 8 dolarów to kwota jaką udało im się dziennie wydać. Sami dobrze wiemy, że niełatwo jest podróżować budżetowo po Australii – ale 8$ to już naprawdę niezły wyczyn. A biorąc pod uwagę całokształt wyprawy to moim skromnym zdaniem dokonali niemożliwego otwierając tym samym furtkę kolejnym wariatom, którzy marzą o podobnej eskapadzie.
Z przyjemnością czytałam książkę nie tylko dlatego, że napisana jest lekkim i zrozumiałym językiem ale również opisuje miejsca, które sama zobaczyłam. Karol potwierdza również to, że mieszkańcy Australii to ludzie niezwykle życzliwi i pomocni – możemy się o tym przekonać w każdym rozdziale. Jedynym minusem książki jest to, że jest zdecydowanie za krótka. Niektóre kluczowe informacje przedstawione są zdawkowo, ale rozumiem jakie prawa rządzą dzisiejszym rynkiem wydawniczym więc nie ma pretensji. Poza tym więcej możecie przeczytać na ich blogu, prawda?
A teraz mam coś dla Was! Konkurs! Do wygrania najnowsza książka ekipy Busem przez Świat. Jak ją zdobyć? Wystarczy napisać w komentarzu (na blogu lub na naszym fanpage’u) Wasz pomysł na wydanie 8$ w ciągu jednego dnia w Australii. Na co byście je przeznaczyli – na szaleństwa, czy może raczej zdroworozsądkowo – na jedzenie i spanie? Co by znalazło się na Waszej liście zakupów? A może macie sprawdzone patenty lub gotowe rozwiązania by zaoszczędzić te 8$? Dwa najoryginalniejsze pomysły nagrodzimy książką Karola Lewandowskiego. Na odpowiedzi czekamy do środy 16 listopada do godziny 22. Powodzenia!
3. Down under lub w wersji polskiej Śniadanie z kangurami – australijskie przygody – Bill Bryson.
Książki Brysona nie są mi obce. Polubiłam je po przeczytaniu Krótkiej historii prawie wszystkiego (którą zresztą polecam) więc gdy tylko znalazłam ją na półce w księgarni w Mumbaju wiedziałam, że się nie zawiodę. Lubię jego poczucie humoru, sarkazm i celne porównania. Czytając Down Under ubaw miałam po pachy, chociaż o Australii jeszcze wtedy wiedziałam niewiele. Po przeczytaniu książki byłam pewna, że podróżując po tytułowej krainie spotkam zabawnych ludzi (tak właśnie było), doświadczę licznej masy absurdów i zachwycę się wszystkim – o tak! Po powrocie z Antypodów do domu wpadła mi w ręce polska wersja tej książki o tytule Śniadanie z kangurami – australijskie przygody i powiem Wam szczerze, że strasznie ciężko się ją czytało. Niestety przekład jakoś nie zachwyca i całe poczucie humoru traci sens, puenta gdzieś zanika. Książka, jak sam autor, jest dosyć specyficzna. Nie jest wielce odkrywcza, autor nie zapuszcza się w dzikie rejony Australii, nie obcuje z naturą i mieszkańcami. Pełni funkcję obserwatora, a spora część jego wiedzy pochodzi z biblioteki. I fajnie 🙂 bo kto w dzisiejszych czasach siedzi godzinami w czytelni i wyszukuje niuansiki? Znajdziecie tu trochę historii, informacji geograficznych i przyrodniczych oraz ciekawostek, o których pewnie i sami Australijczycy wiedzą niewiele. Chociaż po Australii podróżowałam w zupełnie innym stylu niż autor, to zaskoczyła mnie trafność jego spostrzeżeń. Książkę polecam wszystkim, nawet tym, co do Australii się nie wybierają i wcale o niej nie marzą (są tu tacy?).
4. Dar Aborygenów. Duchowość dla Australijczyków – Eugene Stockton
Dar Aborygenów. Duchowość dla Australijczyków to bardzo ważna książka, w której autor stara się wytłumaczyć sposób rozumowania, życia i myślenia Aborygenów zamieszkujących Australię. Książka jest dosyć trudna, wymaga od czytelnika skupienia i koncentracji, bowiem otwierając ją wkraczamy w świat zupełnie nam obcy i nieznany. Świat dosyć abstrakcyjny, oparty na zupełnie innych wartościach niż nasze. Świat tajemniczy i hermetyczny, który dopiero co poznajemy. Pamiętam słowa jednego z przewodników w Parku Narodowym Kakadu, który mówił, że oprócz samych Aborygenów nikt nie jest w stanie zrozumieć ich cywilizacji, toku myślenia, systemu wierzeń. Ich świat jest na tyle tajemniczy, że podobno nawet rysunki na ścianach namalowano tak, by zmylić białego odbiorcę w ich interpretacji!
Książka ważna także z uwagi na problem jaki ze zrozumieniem innej kultury mają sami biali Australijczycy. Widać, że rząd robi sporo, przybliżając dziedzictwo kulturowe Aborygenów na każdym kroku. Jednak jak sami się przekonaliśmy jest to temat bardzo delikatny i trudny dla nich samych. Dzięki książce zrozumiałam sporo kwestii, które były dla mnie niejasne, jednak nie odpowiedziała ona na wszystkie moje pytania i wątpliwości. Zdecydowanie warto ją przeczytać chociażby po to, by lepiej pojąć zarówno Aborygenów jak i białych Australijczyków, którzy często mają problem z równym traktowaniem ludzi “którzy byli tu od początku”.
Książka ekstremalnie trudna do zdobycia. Jak już uda Wam się ją dostać, koniecznie napiszcie gdzie!
5. Australijczyk – Marek Niedźwiecki
Dla fanów najprzyjemniejszego radiowego głosu – Marka Niedźwieckiego – jest to lektura obowiązkowa. Książka ta to nic innego jak zapiski Pana Marka z wielokrotnych podróży do Australii. Już po przeczytaniu kilku pierwszych stron można wyczuć, że Pan Marek Australią jest zauroczony. Na zdjęciach widać zachwyt nad przyrodą (liczne fotografie drzew) oraz lokalną muzyką (a jakby inaczej). Sam tytuł książki zdradza nam, że autor w Australii czuje się jak u siebie – może dlatego nie straszne są mu długie loty na koniec świata? Dużym atutem tej pozycji jest fakt, że jest ona napisana bez nadęcia (typu byłem, widziałem więc wiem), czego niestety często doświadczam czytając literaturę podróżniczą. To nie jest typowy przewodnik czy poradnik o tym jak podróżować po Australii. Nie znajdziecie tu wskazówek i porad podróżniczych. Książka została wydana w konwencji albumu, zawiera sporą ilością fotografii, dlatego zdecydowanie polecam wersję papierową, a odradzam wersję na czytniki – zdecydowanie nadaje się na prezent dla pasjonatów Australii.
Ufff, to by było na tyle, chyba każdy znajdzie coś dla siebie, co nie? Bez wątpienia pominęłam nie jedną obowiązkową pozycję fanów kangurów. Jakie jeszcze książki o Australii macie w swojej bibliotece? Co polecacie? Czekam na propozycje :).
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
Jak na razie tylko przewodnik :) Z pewnością sięgnę już wkrótce po pozycję Busem przez Świat - mąż w roli mikołaja jest doskonały, zanim ulokuje gdzieś bezpiecznie prezent położy go na komodzie w przedpokoju ;) Australia to nasze marzenie od dawna, tylko te bilety tzn. ich cena razy 4 (dwójka dzieciaków).
Na półce mam tylko ostatnią pozycję "Australijczyk", wkrótce się zaopatrzę w pozostałe, bo Australia to bardzo interesujące miejsce i ciekawe pisze scenariusze. :)
8 dolarow wydalabym pewnie na bilet. Gdziegolwiek: uluru, mt kosciuszki, melbourn, tasmania itp. Tak wiem ze nie starczy ale te 8 dolarow dodalabym do podrozy na walizkach?
Australia. Wspomnienia wybrane. Melbourne i okolice. ☺
Ja osobiście jestem książką pana Marka Niedźwieckiego rozczarowana. Jest w niej dużo zdjęć i opisów miejsc, do których autor się udał, ale poza tym nie niesie za sobą wiele treści. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest reklamą wina, jako że producenci australijskiego wina zaprosili autora na jedną z podróży.
Wszystkim którym marzy się Australia polecam "Jak nie dać się zjeść Australii" pana Mariusza Łapińskiego. Autor dopiero debiutuje, a podróż dookoła kontynentu opisana lekko, przyjemnie, dynamicznie i z humorem. Wszystko bardzo autentyczne.