Informacje jakie dostarczane są nam codziennie przez prasę i telewizję nie ukazują Iranu jako idealnej destynacji na wakacyjne wojaże. Jednak wielu turystów (w tym zwłaszcza Polaków) nie przejmuje się tym czarnym PR-em i rusza do krainy Baśni tysiąca i jednej nocy. Iran oprócz przepięknych zabytków, urokliwych miast, ciekawej kuchni i dobrej pogody ma to coś, co chyba jest jego największym atutem. A mianowicie swoich mieszkańców! Spotkaliśmy się już wcześniej ze znaną wśród podróżników, gruzińską gościnnością ale ta Irańska przerosła nasze wyobrażenia i oczekiwania. Jeżeli chcielibyście przeżyć niesamowitą przygodę to zdecydowanie powinniście udać się właśnie do Iranu.
==
Wybierając się do Iranu nie polecamy rezerwować hoteli, tylko założyć konto na portalu couchsurfing.org, który cieszy się tu ogromną popularnością. Dzięki couchsurfingowi my jako turyści mogliśmy nie tylko znaleźć nocleg za darmo, ale przede wszystkim poznać ciekawych ludzi, którzy byli dla nas przewodnikami, najcenniejszym źródłem informacji i co najważniejsze – przyjaciółmi, z którymi mamy kontakt cały czas. Zastanawialiśmy się nie raz dlaczego właśnie w Iranie ten serwis społecznościowy skupia tak sporą rzeszę użytkowników. Odpowiedź przyszła szybko. Nasz pierwszy poznany w ten sposób kolega uświadomił nam, że dla młodych Irańczyków możliwość zaproszenia kogoś z zagranicy do domu i rozmowa jest jedyną możliwością poznania innej kultury. Jest to pewien sposób podróżowania dla osób, które z różnych przyczyn nie mogą wyjeżdżać za granicę. Oknem na świat są zarówno turyści, jak i telewizja. Co prawda anteny satelitarne są w Iranie zakazane, ale wystarczy wejść na dach jednego z bazarów, by zobaczyć, że w praktyce wygląda to inaczej. Także dostęp do internetu jest tu powszechny. Dużą popularnością cieszą się takie portale jak Facebook, Twitter czy serwisy informacyjne z całego świata. I chociaż są to strony zablokowane przez rząd irański, użytkownicy sieci korzystają ze specjalnego programu, który umożliwia łączenie się z każdą stroną www.
\\
Gościnność Irańska nie zna granic – jednak nie uświadczy jej ten, co podróżuje z hotelu do hotelu. Z wielu podróżniczych relacji słyszeliśmy, że ludzie napotkani na ulicy proponują nocleg w swoim domu, jedzenie czy przejazd swoim samochodem. Nie ukrywamy, że z początku ciężko było nam w to uwierzyć. Jak to, zapraszają zupełnie obce im osoby do swojego domu?! Mam iść do domu nieznanej mi osoby? Jednak będąc na miejscu, gdy tylko dostaliśmy pierwsze takie zaproszenie, nie zawahaliśmy się nawet minuty. Jest w tych ludziach coś takiego, co wzbudza zaufanie już po pierwszych minutach rozmowy. I nie są to tylko nasze odczucia. Coraz więcej Polaków odkrywa Iran, o czym świadczą liczne blogi podróżnicze czy artykuły w prasie. Chyba maksimum gościnności doświadczyliśmy ze strony Kurdyjskich studentów, którzy na trzy dni przyłączyli nas do swojej wycieczki na pustyni (więcej przeczytacie klikając tutaj – klik).
==
O tym, że wiele rzeczy w Iranie jest zakazanych wie chyba każdy. Ale niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że pomimo tych wszystkich nakazów i zakazów Irańczycy potrafią zorganizować sobie życie „na styl zachodni” i nie mówię tu tylko o wspomnianych już antenach satelitarnych czy dostępie do facebooka ale chodzi o alkohol czy narkotyki, z którymi zresztą rząd irański ma całkiem duży problem.
Sami byliśmy nieźle zdziwieni, gdy w jednym z domów zaproponowano nam piwo i wino. O tym, że w domach żyje się zupełnie inaczej niż na ulicach wiedzieliśmy już wcześniej. Że kobiety w domu ściągają chusty z włosów, zdejmują czadory, włączają MTV lub inne opery mydlane – wiedzieliśmy! Ale o alkoholu nikt wcześniej nie wspomniał! Może po części fakt, iż od niedawna zmalało znaczenie policji obyczajowej, którą coraz rzadziej spotyka się na ulicach, wpłynął także na rozluźnienie z irańskich domach? A może tak było już od dłuższego czasu? Kto to wie…Z pewnością niepokojący jest fakt, iż w Iranie z roku na rok rośnie liczna osób uzależnionych od narkotyków. My się dziwimy skąd Irańczycy biorą alkohol, pytanie ważniejsze – jak takie ilości narkotyków przedostają się tu z za granicy Pakistańskiej?! Nie chcemy potwierdzać plotek, ale jak słyszeliśmy, podobno dostają się tutaj wielbłądami, wszyte w ich garby…
Irańczycy nienawidzą Stanów Zjednoczonych – to kolejnym mit, który można usłyszeć o Iranie. Jakby to powiedzieć żeby nie przesadzić – młodzi Irańczycy wręcz uwielbiają USA! W rozmowach wielokrotnie podkreślali, że ich największym marzeniem jest wyjechać właśnie za ocean. Wcale nie do Paryża, Londynu czy nawet Sydney tylko właśnie do Stanów lub Kanady. W sumie każda napotkana na naszej drodze osoba marzyła o wyjeździe za granicę i to nie na wakacje, tylko na stałe. Nawet ci dobrze zarabiający i ustatkowani. Jednak niestety nie jest tak łatwo. Trafiliśmy raz do rodziny, dobrze sytuowanej, która przedstawiła nam realia. By wyjechać za granicę całą rodziną musieliby pozostawić swój dom „w opiekę” państwu lub ekwiwalent pieniężny w równowartości tego domu. Oczywiście po powrocie otrzymali by wszystkie te dobra z powrotem, jednak gorzej wygląda sytuacja, gdy z Iranu chce się już wyjechać na zawsze – pieniądze, dom to wszystko pozostaje w rękach i kieszeniach Państwa…
==
Niedawno w internecie zawrzało, bo oto bogate irańskie nastolatki wstawiły na facebooka zdjęcia zrobione najnowszym smartfonem, gdzie w tle stał jakiś wypasiony samochód, a sami zainteresowani ubrani byli w markowe i drogie ciuchy. Nie wiem co tak zdziwiło ludzi na całym świecie? Przecież w tym kraju żyją tacy sami nastolatkowie, którzy tak jak reszta świata jedzą hamburgery i piją coca-coclę! Czy podobne zdjęcia zrobione przez bogatych mieszkańców Hiszpanii, Włoch czy nawet Polski również by zwróciły taką uwagę mediów?
Iran to jedno z nielicznych państw, po którym zdecydowałabym się podróżować samotnie. Dla mnie ogromnym atutem był fakt, że musiałam przykryć włosy chustą i nie eksponować się jako kobieta. Dzięki temu nie przykuwałam uwagi tym, że jestem turystką. Rafał ze swoją śniadą karnacją i dwu tygodniowym zarostem też wyglądał jak Irańczyk :). Może dlatego tak lubimy Iran, bo tutaj turyści nie rzucają się tak w oczy i łatwiej jest się zbliżyć do mieszkańców?
Nakazu chodzenia w czadorze nie ma. Turystki muszą zadbać o zakryte włosy i cokolwiek co zakrywa pośladki jak np. tunika czy luźna spódnica. Sandały czy klapki bez skarpet były akceptowane, tylko w miejscach o znaczeniu religijnym zakrywałam stopy i narzucałam obowiązkowy czador, który zresztą był do wypożyczenia przy wejściu do meczetów. Dodatkową ekstrawagancją na jaką sobie pozwoliłam była ta oto spinka:
Co się z nią robi? Przypina się ją we włosy, na czubku głowy po to, by narzucona na włosy chusta układała się lepiej i w bardziej wyszukany sposób… Jednak to, co noszą Iranki pod czadorem interesowało mnie chyba najbardziej :). Jak się szybko dowiedziałam były to najmodniejsze ciuchy, często drogie i markowe. A do tego dochodzi jeszcze makijaż. Dziewczyny na co dzień malują się jak ja na wesele lub imprezę sylwestrową. Rzęsy sięgające brwi, gruba kreska na powiece i czerwona szminka…trzeba powiedzieć, że komu jak komu ale Irańskim kobietom urody nie brakuje. To czego nie muszą ukrywać to jest właśnie twarz i to właśnie operacje nosa cieszą się w Iranie niebywałym powiedzeniem – i to nie tylko u kobiet ale także i u mężczyzn!
==
Kobiety w Iranie lekkiego życia nie mają, porównując to do czego przyzwyczailiśmy się żyjąc w Europie. Co prawda studiować mogą, prowadzić samochód mogą (motor już nie) i uprawiać sport mogą (taki jak siatkówka, piłka nożna czy judo) ale na stadion piłkarski jako kibice mają zakaz wstępu…Można by tu rozpisywać się o znaczących różnicach jednak należy pamiętać, że panuje tu inna kultura i zwyczaje. O których zresztą należy jako turysta pamiętać. Jednego tylko paniom zazdroszczę – dzielonych autobusów/metra na sferę przeznaczoną dla pań i panów. Dlaczego? W części kobiecej zazwyczaj jest o wiele mniejszy tłok i ładniej pachnie :).
Komunikacja w Iranie jest zaskakująco prosta i tania, tylko należy ogarnąć jej podstawowe zasady. I tak – w miastach najlepiej poruszać się taksówkami, na trasie autostopem lub autobusem. Zasady niby proste ale funkcjonujące tu reguły różnią się nieco od tych w Europie.
==
Taksówki – nie zamawiamy poprzez telefon, tylko łapiemy na ulicach. Złapanie taksówki nie powinno zając nam więcej niż 2-3 minuty. Za taksówki służą także prywatne samochody, które akurat jadą w tą samą stronę, dlatego nie zdziwcie się gdy koło Was zatrzyma się nieoznakowany samochód i kierowca powie „taxi, taxi”. Poza tym, taksówek szukajcie przy większych skrzyżowaniach lub rondach, tego typu taksówki ruszają, jak się zapełnią (tzw. Savarins). Tego typu przejazdy są bardzo tanie, najlepiej zorientować się wcześniej ile powinna kosztować Was przejażdżka lub obserwować ile płacą inni pasażerowie. Jeżeli spotkacie się z odmową przyjęcia pieniędzy przez taksówkarza nie wyskakujcie z samochodu uradowani, że przejazd był na friko. Ta odmowa to nic innego jak po prostu przejaw przyjętej tu formy grzecznościowej zwaną Ta’arof. Jeżeli będziecie nalegać (przeważnie od 2 do 3 razy) kierowca w końcu ulegnie i weźmie od Was pieniądze. Nie zrozumcie mnie źle, w takiej sytuacji odmówienie przyjęcia zapłaty wcale nie oznacza, że kierowca faktycznie ich nie chce :). Takkkk wiem, skomplikowane, zresztą jak pozostałe zasady Ta’arof. Próby wytłumaczenia tego niezwykłego zjawiska podjął się Karol z Kołem Się Toczy, poczytajcie – klik
—
Autobusy – polecamy zwłaszcza te kursujące nocą typu VIP i na długich odcinkach. Nadzwyczajnie wygodne, z rozkładanymi siedzeniami i poczęstunkiem! Bilety nie są ekstremalnie drogie. Za odcinek między miastem Rasht a Teheranem zapłaciliśmy w przeliczeniu jakieś 18 zł (340 km). Jedna rada nie siadajcie blisko telewizorów, bo potrafi nieźle z nich dudnić i zaopatrzcie się koreczki do uszu.
Autostop – Chociaż nie jest bardzo popularny, kierowcy zazwyczaj znają jego idee i tylko nieliczni wieźli nas na dworzec autobusowy :). Warto mieć ze sobą mapę i to najlepiej z nazwami miast po Persku.
Kuchnia irańska nas jakoś nie powaliła na kolana…Natomiast przez pobyt w Iranie nauczyliśmy się jeść mięso i już ani dnia dłużej nie byliśmy wegetarianami. Co króluje na stole? Stoły świecą pustkami, ale na podłodze i ceracie (tak tu się je) może się znaleźć wiele i to niekiedy ciekawych rzeczy. Wszędzie ale to absolutnie wszędzie częstowano nas mięsem (zazwyczaj baraniną), oliwkami, chlebem, jogurtem, bakłażanem, ryżem oraz jogurtowym napojem (ayran), który był absolutnie wszędzie, a którego smaku nie mogła ścierpieć Ania…
==
Najbardziej chyba zaskoczył nas sposób jezdnia. I chociaż w większości domów były stół i krzesła, to z obrusem czy ceratą gospodarze rozkładali się na podłodze…A dokładnie na dywanie, na którym toczy się całe rodzinne życie, od spożywania posiłków po odrabianie lekcji przez dzieci aż po rozwijanie materacy do snu.
—
Co by było tego wszystkiego mało to zamiast widelca i noża dostaliśmy w dłonie widelec i łyżkę! I weź tu pokrój mięso? Na szczęście w wielu domach nie obowiązują sztywne etykiety jedzenia i mięsko brało się w ręce. Uciechą jakim udaje się spora część Irańczyków (i mówimy tu zwłaszcza o mężczyznach) jest nic innego jak fajka wodna. Na plaży, na punktach widokowych, w kawiarni, na pustyni i wielu wielu innych miejscach częstowano nas fajką. Tytoń truskawkowy, cytrynowy i chyba ten najlepszy jabłkowy palony w towarzystwie herbaty i daktyli pamiętać będę do dziś.
—
I tak oto w kraju o restrykcyjnych przepisach staliśmy się palaczami i porzuciliśmy naszą dobrą i zdrową dietę na rzecz mięsa :).
Iran jest krajem ogromnym (1648195 km kwadratowych powierzchni, co daje mu 18 pozycję w rankingu największych państw) dlatego zwiedzanie go nie jest łatwym zadaniem. Proponujemy nie mieć narzuconego planu, poza zarysem jakie miejsca chciało by się zobaczyć. Powodem naszej propozycji jest duże prawdopodobieństwo, że przy pierwszej spotkanej osobie i przyjęciu zaproszenia do jej domu wasz plan i tak legnie w gruzach. Nie myślcie sobie, że po jednym dniu zostaniecie puszczeni wolno :). Przykładowo, przyjęcie (zresztą, nie było mowy o odmowie…) jednego z takich zaproszeń skończyło się dla nas trzy dniowym pozawianiem całej rodziny i znajomych naszego gospodarza. Dajcie się ponieść i poznać Irańczykom, a na pewno tego nie pożałujecie!
—
Często podczas zwiedzania zaczepiali nas ludzie (młodzi, starzy, dzieci), którzy bez krępacji zadawali nam masę pytań, niekiedy naprawdę dziwnych. Pierwsze i podstawowe pytanie prawie zawsze dotyczyło naszej opinii o Iranie i Irańczykach. Następnie byliśmy wypytywani o nasz zawód, zarobki, wiek, związek i cały szereg osobistych pytań. Wyobraźmy sobie taką sytuację na ulicach Warszawy czy Gdańska, chyba nie udzielilibyśmy takich informacji zupełnie obcej nam osobie, prawda? W Iranie natomiast nieudzielenie odpowiedzi byłoby głębokim nietaktem.
—
Wizę irańską można dostać, chociaż proces jej zdobycia jest trochę skomplikowany i zależy także od miejsca w jakim się ją wyrabia. Słyszeliśmy, że proces wizowy dla turystów ma zostać uproszczony… . Informacje, jak wygląda proces ubiegania się o wizę w praktyce, najlepiej wyszukać na blogach podróżniczych i stronach www poświęconych podróżowaniu na własną rękę. W skrócie – potrzebujecie na to paru tygodni i około 80 euro. Więcej na ten temat przeczytajcie tutaj – klik.
Oczywiście proponowany przez nas sposób podróżowania po Iranie jest tylko jedną z wielu możliwych opcji. Wiadomym jest, że nie jest to pomysł dla każdego. Nie napisaliśmy tu też wszystkiego, co chcieli byśmy przekazać i opowiedzieć o tym jak urzekł nas Iran. Raz, że zajęło by to dużo czasu i miejsca a dwa, że lepiej samemu jest sprawdzić i przekonać się jak to jest podróżować po Iranie. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie widzi, to napiszę wprost: głównym przekazem tego wpisu jest hasło – Irańczycy to nie terroryści!! Realizujemy tym samym prośbę wielu z nich, by przekazać światu, że mieszkańcy Iranu to normalni ludzie, którzy nie mają zbyt dużego wpływu na sytuację w ich kraju, ale którzy są serdeczni i z pewnością nie skrzywdzili by nawet muchy a co dopiero mówić o drugim człowieku!
—
Dla tych co zainteresowani są tematem i Iranem w ogóle to polecamy:
Książki:
„Szachinszach”, Ryszard Kapuściński, Wydawnictwo Agora
„Czwarty pożar Teheranu”, Marek Kęskrawiec, Wydawnictwo W.A.B.
Z trochę nowszych polecamy – „Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie”, Navai Ramita, Wydawnictwo Prószyński
I świeża, wydana w zeszłym tygodniu, co prawda jeszcze nie czytałam, ale może Wy mi powiecie czy warto – „Wiza do Iranu”, Artur Orzech, Wydawnictwo Wielka Litera
Blogi:
Wczasy w Iranie
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
Hej! Milo mi!!
Nam też miło czytać Twojego bloga! Świetny jest :D
Bardzo ciekawie to wygląda...jednak w obecnych czasach trochę bym się bał...
Nie ma czego się bać! Oczywiście trzeba być ostrożnym bo jak wszędzie może coś się wydarzyć, patrząc na ostatnie doniesienia ze świata. Jednak wychodząc codziennie z domu także narażamy się na szereg przypadków :)
HEj, BylIście w Iranie w lutym/marcu? Jaka pogoda w Tehranie a jaka bardziej na południu? Warto na jeden dzień (Z Shirazu) pojechać nad zatok†e Perską, na kąpiel w morzu?
Pozdrawiam :)
niestety w Iranie byliśmy na przełomie października/listopada więc nie powiemy jaka tam w tym czasie pogoda...
Ania, Rafał, właśnie wróciliśmy i dziękujemy, bo skorzystaliśmy z wielu Waszych rad! To dobrze, że ktoś mógł przed nami przedeptać parę ścieżek.
Dzięki i pozdrowienia!
To świetnie! Bardzo się cieszymy, że mogliśmy pomóc :) I jak wrażenia?
Kusi mnie już od dawna i w końcu chyba pęknę! Szczególnie, że ostatnio notorycznie pojawiają się okazyjnie ceny na loty z Polski do Teheranu.
Iran jest fascynującym kawałkiem świata. Co prawda my się nie odważyliśmy z partnerem jechać tam sami ale z takim małym klubem z Warszawy (Wytwórnia Wypraw - polecamy). Nasz podziw do tego kraju jest na pewno wynikiem pilota z jakim nam było zwiedzać ten kraj - chyba Zbigniewa Mielczarka, zdobywcę Kolosów nie ma potrzeby przedstawiać ;) Ale i bez niego ten kraj zrobił na nas wrażenie. Kolory, smaki, zapachy - to wszystko jest tam zupełnie inne niż u nas. Pomimo straszenia przez media, jak tam jest źle, jak bardzo niebezpiecznie, to my tego w żaden sposób nie odczuliśmy. A nawet mamy odczucie raczej odwrotne. Ludzie jakoś byli bardziej otwarci niż u nas. Może trochę ich tradycyjne stroje (burki i hidżaby) stawiają jakąś barierę ale to chyba bardziej w głowie niż w rzeczywistości. Taka kultura. Bardziej to traktowaliśmy jak strój ludowy niż coś innego ;) Pod tym strojem i tak była normalna osoba, mająca te same problemy i te same radości co każdy. W każdym razie nam się tam bardzo podobało i może za jakiś czas wrócimy.
Prawda, dziękuję wam za fajny artykuł.prosze o więcej.pozdrawiam
Też tma byłem. Co to były za wakacje! Wspominam je do dziś.
O wrażeniach z Iranu ciężko jest zapomnieć :)