Nieuchronnie zbliża się koniec naszej podróży po Nowej Zelandii jak i koniec naszych wolontariatów…Na nasz ostatni wolontariat udaliśmy się na małą farmę w okolicach miasta Arrowtown – na zakończenie trafiło nam się po prostu świetnie. Nasi gospodarze Alf i Louise okazali się świetnymi i ciekawymi ludźmi z niesamowitymi historiami którymi raczyli nas codziennie przy dobrym winku. Z domu rodzinnego Alfa popłynął pierwszy sygnał radiowy pomiędzy Nową Zelandią a Londynem, a jego tata był naukowcem samoukiem który przykładowo, gdy tylko zobaczył w gazecie zdjęcia maszyny do robienia prześwietleń (powstałej w Europie), zaraz sam skonstruował swoją! Nasza praca też była całkiem ciekawa, nauczyliśmy się jak pielęgnować i przycinać róże (może kiedyś będziemy mieć swój ogród….), dbać o drzewa, warzywa i jak tępić króliki :). Ponownie widoki z okna nas nie zawiodły. Okolica, w której się znajdowaliśmy powalała nas na kolana, a na dodatek czekała na nas chyba największa z atrakcji Nowej Zelandii, niestety dla nas jedna z ostatnich..
Milford Sound
Bywa tak, że miejsca skupiające rzesze turystów są iście przereklamowane, zatłoczone i zazwyczaj staramy się ich unikać – jednak nie w Nowej Zelandii i nie tym razem! Kolejny nasz punkt na turystycznej mapie Nowej Zelandii zdobi chyba większość folderów turystycznych promujących kraj kiwi – Milford Sound. Według nieoficjalnych źródeł jest to najczęściej fotografowane miejsce w całym kraju!
Jak dowiedzieliśmy się od naszego przewodnika, Zatoka Milforda to jedno z najbardziej deszczowych miejsc na Ziemi. Jak podają statystyki roczne opady wynoszą około 600-700 centymetrów, ale my mieliśmy szczęście i trafiliśmy na piękną pogodę. Podobno był to najcieplejszy dzień od maja – 15 stopni i słoneczko, taka zima nam się tu trafiła!
W porcie, z którego wyruszaliśmy na wycieczkę panował spory ruch, turyści byli dosłownie wszędzie! Ale nic dziwnego skoro jest to najpiękniejsze miejsce w Nowej Zelandii każdy obowiązkowo powinien tu być. Rejs po zatoce trwa średnio dwie godziny, podczas którego podpływa się pod wodospady oraz do otwartego morza. Po drodze, przy odrobinie szczęścia, można spotkać delfiny oraz foki.
Rocznie zatokę odwiedza około milion turystów – jedni tak jak my wybierają wycieczkę autokarem, a jeszcze inni pokonują trasę pieszo tak zwanym szlakiem Milforda (Milford Track). Szlak ten jest najsłynniejszy w całym kraju i nie tylko znany jest ze swoich pięknych widoków ale także z tego, że szalenie trudno dostać pozwolenie na jego przejście. Limit przewidziany jest na 90 piechurów dziennie, a o pozwolenie trzeba się ubiegać minimum rok wcześniej!! Trasa liczy około 53 kilometrów i pokonuje się ją w cztery dni. Eh…pewnie, że żałujemy! Ale jak tu zaplanować podróż z takim wyprzedzeniem?
Zwieńczeniem dnia były podobno najlepsze hamburgery na świecie w słynnej już knajpie Fergburger. Nie ważne, że staliśmy kolejce dwadzieścia minut a na zamówienie czekaliśmy czterdzieści pięć – warto było czekać każdą minutę!
Arrowtown
Przy okazji naszego wolontariatu odwiedziliśmy miasteczko Arrowtown, które położone jest na trasie z Wanaki do Queenstown. Pierwsi osadnicy w mieście pojawili się, gdy odkryto tu pokłady złota, więcej o historii i biznesie wydobywczym można dowiedzieć się w lokalnym muzeum. Miasteczko dzięki kilku drewnianym budynkom w stylu lat 80 XIX wieku oraz pozostałością po domach chińskich osadników stanowi małą atrakcję turystyczną. Przybywają tu też fani Władcy Pierścieni, bo właśnie tutaj kręcono jedną ze scen z przekraczania rzeki koło elfickiej stolicy Rivendell, gdzie to woda zamieniła się w pędzące konie i porwała mrocznych jeźdźców.
Praktycznie
Rejsy na Milford Sound organizowane są codziennie i to przez kilku przewoźników. Jeżeli jest się zmotoryzowanym można wykupić sam rejs po zatoce, my jednak wybraliśmy opcję zorganizowanego wyjazdu. Cena za dojazd autokarem wraz z rejsem (dwugodzinnym) kosztowała nas $100/osobę, ale można znaleźć i tańsze opcje. Niezbędny w tej kwestii jest refleks i częstotliwość odwiedzania strony z promocjami bookme.nz.com. Na serwisie pojawiają się oferty takich wyjazdów jak nasz nawet za $60. My niestety refleksem się nie wykazaliśmy i zapłaciliśmy trochę więcej. Skorzystaliśmy z oferty firmy nakedbus.com i jesteśmy bardzo zadowoleni. Kierowca zatrzymywał się na punktach widokowych po drodze do Milford Sound, opowiadał ciekawostki i historię regionu. Wycieczka zajęła nam cały dzień. Wyjazd z Queenstowan o godzinie 7 rano, a powrót około godziny 19.
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
Pięknie! Wasze relacje czyta się i ogląda z zapartym tchem :)))....
Dziękujemy :)