Odwieczny problem każdej podróżującej osoby, to skąd wziąć na te wszystkie podróże pieniądze? W Internecie roi się od porad jak zaoszczędzić pieniądze, jak wyszukać promocję biletów lotniczych czy jak tanio podróżować. My też podzielimy się dzisiaj naszym patentem na tanie podróżowanie, z którego coraz to więcej osób korzysta i wszyscy są zadowoleni! Nie masz kasy na podróżowanie? Nic się nie martw się, my też (już… :)) nie! Podróżując przez długi czas trzeba nieźle pilnować budżetu, niestety im dłużej jesteśmy w podróży, tym kasa na koncie topnieje szybciej i szybciej, niczym czekolada na słońcu! Tym bardziej w Australii, gdzie ceny są zabójcze, zwłaszcza noclegów i jedzenia. No ale mały budżet to nie koniec świata, tak też da się podróżować! Póki sprawa z wizami work & travel dla Polaków się nie wyjaśni (czytaj tutaj – klik) warto zapoznać się z szansą jaką daje Wwoofing. A szansa to na sukces – sukces w tanim podróżowaniu :).
==
Co to jest Wwoofing (Willing Workers on Organic Farms)?
Wwoofing jest to opcja dla wszystkich tych, którzy lubią podróżować nieśpiesznie, poznając nowych ludzi a przy tym ucząc się rzeczy, których prawdopodobnie nigdy wcześniej nie robili. Jeżeli można to do czegoś porównać, to określiłabym to jako forma wolontariatu. W zamian za pracę, najczęściej na ekologicznych farmach, bądź pomoc u zwykłych rodzin, która to trwa (w zależności od miejsca i tego co dostaje się w zamian) od 2 do 5-6 godzin dziennie, wolontariusz otrzymuje od swojego gospodarza wyżywienie oraz dach nad głową. Ilość dni zależy od Was i od gospodarza, zazwyczaj wynosi ona od tygodnia do 2 tygodni.
==
Korzyścią dla wolontariusza jest nie tylko pakiet w postaci wyżywienia i noclegu ale także zdobycie doświadczenia w pracy na ekologicznych farmach czy przy hodowli zwierząt. Taka jest przynajmniej idea projektu wwoofing. W praktyce wygląda to różnie – pojawią się ogłoszenia o pomocy przy opiece nad dziećmi czy przy prowadzeniu hosteli. Jakie najczęściej prace wykonuje się na takim wolontariacie? Wszystko zależy od gospodarzy i ich potrzeb. W Tajlandii sporo było ofert na wolontariat w szkołach, gdzie pomaga się dzieciom w nauce języka angielskiego. W Australii dla przykładu najwięcej ofert pochodzi od małych gospodarstw i domów przy których to głównymi pracami są: pielenie, sadzenie/zbieranie owoców i warzyw, karmienie zwierzaków, koszenie trawników czy pomoc w prowadzeniu domu. W zależności od regionu możecie pomagać w robieniu wina (na co mamy nadzieję tu w Australii) czy goleniu owiec na Islandii. Jak widać wachlarz możliwości pracy jest duży. Brzmi dobrze, prawda?
==
Jak to działa?
Jak można stać się wolontariuszem, lub jak zaprosić wolontariuszy do siebie? Nic prostszego – na portalu internetowym na którym łączą się zarówno gospodarstwa rolne oraz osoby, (głownie backpackerzy), którzy chcieliby odbyć wolontariat w jednym takich miejsc, zakładamy konto. My polecamy skorzystać z projektu HelpX (www.helpx.net), który niczym się nie różni od Wwoofingu, tylko jak dla nas jest bardziej klarowny i zrozumiały, a baza gospodarstw jest taka sama zarówno tu i tu. Wystarczy jednorazowo zapłacić 20 euro za dostęp do bazy gospodarstw, by móc korzystać z niej przez 2 lata. Baza obejmuje gospodarzy z całego świata. W Polsce w projekcie uczestniczy 35 gospodarstw (Helpx) i projekt ten dopiero raczkuje, ale w takiej Australii czy Nowej Zelandii istnieją tysiące możliwości uczestnictwa w wwoofingu. Ale nie trzeba lecieć aż na drugi koniec świata by móc skorzystać z tej opcji. Dla przykładu we Francji znajdziecie ponad 1400 miejsc do wolontariatu a w samej Hiszpanii ponad 800.
\\
Plusy i minusy
+ Poznajesz kulturę odwiedzanego miejsca, z perspektywy mieszkańca
+ Poznajesz ciekawych ludzi
+ Zdobywasz doświadczenie i uczysz się interesujących rzeczy, często takich, których nie nauczyłbyś się nigdzie indziej
+ Masz szansę i czas by zwiedzić okoliczne atrakcje (pracujesz około 4 godzin, a pozostały czas masz na zwiedzanie okolic)
+ Dowiadujesz się o ciekawych miejscach, o których nie piszą w przewodnikach
+ Do wykonywania tej opcji wolontariatu nie potrzebna jest wiza pracownicza ani wiza work & travel, wszystko odbywa się legalnie na wizie turystycznej
==
+ W odróżnieniu od couchsurfingu, tu wiesz na czym stoisz, nie spotkasz się z zakłopotaniem, bo nie wiesz czego Twój gospodarz oczekuje (obiadu, wina czy tylko towarzystwa)
+ Często gospodarze sami proponują wspólną wycieczkę i oprowadzanie po okolicznych atrakcjach. Bywa też, że udostępniają swój samochód
+ Można poćwiczyć swój angielski, lub inny język obcy
+ Pod opisem konkretnego gospodarza można znaleźć recenzje innych wolontariuszy, którzy już tam byli. Zazwyczaj same dobre 🙂
Zarówno + jak i – to to, że z każdym dniem przybywa farm, które chcą brać udział w projekcie, ale także zwiększa się grono wolontariuszy. W wysokim sezonie wakacyjnym bywa i tak, że gospodarze dostają bardzo dużo zapytań o możliwość pracy i niestety muszą wybierać w aplikacjach. Dlatego tez ważnym jest by wysyłane przez was zapytanie było konkretne (np. data przybycia, długość pobytu, umiejętności jakie posiadacie i jakie mógłby się przydać gospodarzom)
– Niekiedy z dużym wyprzedzeniem trzeba podać dokładną datę przybycia
==
Nasze doświadczenia
Do tej pory skorzystaliśmy z dwunastu wolontariatów (jeden w Tajlandii, 5 w Australii i 6 w Nowej Zelandii) i jesteśmy bardzo zadowoleni! Już planujemy kolejne. Chociaż każde z odwiedzonych przez nas miejsc miało inny klimat i charakter pracy nigdy nie doznaliśmy przykrego czy złego doświadczenia. Wręcz przeciwnie! Od pierwszego dnia byliśmy traktowani jak członkowie rodziny. Wspólne kolacje, pogaduchy, wspaniali ludzie! I chociaż praca czasami dawała w kość (rąbanie drzewa w samo południe czy wyrywanie małych chwaścików) to zawsze w 100% byliśmy zadowoleni z tego co otrzymywaliśmy w zamian. W Tajlandii był to spokój i cisza w super ekskluzywnym ośrodku wczasowym, w Australii mogliśmy pozwiedzać Parki Narodowe, a nawet pomóc w organizacji małego festiwalu. Fajnie po paru miesiącach „nic nie robienia” popracować, poczuć, że twoja praca komuś się bardzo przydaje, że pomagasz ludziom i czerpiesz z tego niesamowitą satysfakcję.
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
Czesc, ciesze sie ze o tym napisaliscie bo wlasnie zaczelam wraz z chlopakiem myslec o tej formie poznania jakiegos kraju ... jestesmy w poludniowo-wschodniej Azji i zastanawiam sie nad Indonezja. Albo jak bede jeszcze pieniazki aby tam poleciec to Nowa Zelandia.
Czy wystarczy ze zalozymy jedno konto aby korzystac z WWofing-u ?
Hej! My za miesiąc lecimy do Nowej Zelandii :) Jeżeli chodzi o wwofing, to wystarczy założyć jedno konto dla dwóch osób, wiele ludzi tak robi i my też :). Polecamy tę formę zwiedzania, tanio i można poznać świetnych ludzi! Pozdrawiamy
A jak to wygląda z kosztami? Ile mniej więcej trzeba mnieć zaoszczedzonych pieniedzy? przelot i dojazd do takiej rodziny trzeba zorganizować sobiew samemu, czy ktos w tym pomaga?
Szukam alternatywy na życie tak na 3 miesiące najwyżej.
Pozdrawiam :)
Zazwyczaj dojechać trzeba samemu i za własne pieniądze. Zdarzało nam się, że nasi gospodarze wyjeżdżali po nas na lotnisko czy w jakieś umówione miejsce, ale to wszystko zależy od ludzi, od ich chęci, czasu. Cały ten program zakłada dużą elastyczność. Jeżeli chodzi o oszczędności to zawsze warto mieć je ze sobą chociażby na drobne przyjemności czy na zwiedzanie okolicy. Na pewno będziesz mieć zagwarantowany nocleg i wyżywienie jednak każdy ma inne potrzeby :). Dobrze jest ustalić szczegóły zanim się przyjedzie na miejsce. Zależy też wszystko od kraju do jakiego jedziesz. Powodzenia w wolontariatach i samych pozytywnych wspomnień!
Bardzo ciekawy artykuł. Nigdy wcześniej nie słyszałam o Wwoofing'u. Dziękuję wam :)