ORIENTALNY ROK

Yogyakarta – kulturalna część Jawy

Tym razem bez żadnych przeszkód (bo pociągiem, a nie zakorkowanymi drogami) dotarliśmy do kolejnego miejsca na naszej trasie – Yogyakrty, pieszczotliwie nazywanej Yogią. Jak się szybko okazało, nasze wszystkie plany legły w gruzach, gdy pogoda postanowiła się całkowicie popsuć. Padało i padało, a przecież kwiecień to już koniec pory deszczowej! Jak wiadomo w czasie deszczu dzieci się nudzą 🙂 no i pomimo pogody postanowiliśmy odwiedzić kilka miejsc. Zaglądnęliśmy na ptasi targ, dowiedzieliśmy się na czym polega popularna tu technika malarska zwana Batik, podziwialiśmy tradycyjne tańce jawajskie, podpatrywaliśmy proces produkcji lalek, które występują w teatrze cieni zwanym Wayang. Nie zabrakło też polskiego akcentu.

Uliczny fryzjer – jednak Rafał nie dał się skusić 🙂

Batik – kolory Indonezji

Już mamy takie szczęście do ludzi, że jak ktoś poleci nam ciekawe miejsce do zobaczenia to zazwyczaj jest ono trafione. Tak było też w tym przypadku. Podczas jednej z ulew znaleźliśmy schronienie pod dachem sklepu, którego właściciel okazał się być sprzedawcą z artystyczną duszą. Poza sprzedażą coca-coli tańczył on w jednym z zespołów tańca tradycyjnego, którego to pokaz odbywa się co niedzielę w Pałacu Sułtana. To on namówił nas, abyśmy zapoznali się z historią i sposobem produkcji batiku – artystycznym malowaniem tkanin. Tak też trafiliśmy do Batik Art Group Jogja, miejsca w którym opowiedziano i pokazano nam czym jest prawdziwy batik. Nikt nas nie namawiał do kupienia czegokolwiek oraz nie chciał żadnych pieniędzy – tak czy inaczej kupiliśmy tu pierwszą pamiątkę z podróży. Nieduże płótno (oczywiście z wzorem typu batik), które zwinięto nam tak ładnie, że zajmuje wielkość skarpetki! No dobra, ale czym jest ten batik?

Batik to nic innego jak różnorodne wzory malowane specjalnym piórem z niewielkim zbiorniczkiem – tjanting. To za pomocą tego narzędzia wzór nakładany jest na tkaninę. Dzięki niemu możliwe jest rysowanie skomplikowanych wzorów, poprzednio wykorzystując patyki rysowano tylko kropki i krótkie kreski, co było o wiele bardzie czasochłonne.

Na początku materiał jest dokładnie myty w specjalnym roztworze, aby usunąć z niego wszelkie przebarwienia. Potem moczy się go w podstawowym kolorze, którym jest zazwyczaj kolor żółty (barwnik produkowany jest z kurkumy). Następnie przy pomocy tego specjalnego pióra nakłada się gorący wosk, malowane są wzory. Potem tkanina jest namaczana w kolejnym kolorze, a w miejscach gdzie nałożony był wosk, kolor pozostaje nienaruszony. I tak warstwa po warstwie, od najjaśniejszego do najciemniejszego koloru. Wszystkie kolory produkowane są z naturalnych barwników, dzięki czemu materiał prany wielokrotnie nie traci swojego koloru i nie płowieje. Technika batik używana jest nie tylko do malowania obrazów, ale także do ozdabiania tkanin z jakich robi się ubrania, szczególnie sarong, który mieliśmy tu okazję nosić wielokrotnie (przy odwiedzaniu ważniejszych miejsce religijnych czy świątyń, rozdawany jest on przy wejściu).

Ania w tradycyjnym sarong

Różne wzory przeznaczone są dla różnych okoliczności, inny jest dla nowożeńców, inny zarezerwowany tylko dla króla i rodziny królewskiej, a jeszcze inny dla noworodków. Jawajczycy fascynują się we wzorach batiku i musimy powiedzieć, że nieźle im to idzie. Trudno jest tylko odróżnić dla laika, który batik zrobiony jest oryginalnie (ręcznie) a który pochodzi z fabryki. Ale to już wyższa szkoła jazdy….

Wzorów jest tysiące!

Tanecznym krokiem

Jedną z głównych atrakcji Yogyakarty jest Kraton – niewielki obszar, na którym znajduje się także siedziba Sułtana. W sumie nic ciekawego kilka sal z obrazami i nieduży plac, naprawdę szału nie było. Jedyną wartą rzeczą do zobaczenia jest pokaz tańca jawajskiego. My akurat byliśmy tam w niedziele, gdzie odbywał się pokaz tańca tradycyjnego. Najpierw na scenie pojawiły się kobiety. Ich misterne i dokładne ruchy stóp i dłoni tak nas zahipnotyzowały, że zostaliśmy do końca pokazu. I dobrze! Bo po paniach na scenę pewnym krokiem weszło z 40 panów (głównie młodych chłopców), którzy pod okiem swoich opiekunów i trenerów pokazali nam piękny taniec. Tańcom towarzyszy zespól muzyków oraz kilku śpiewaków. Warto zatrzymać się tu na chwilę i popatrzeć.

Na początek były panie
Poźniej wkroczyli panowie

Z praktycznych informacji warto wiedzieć, że do pałacu wiodą trzy wejścia. Dwa z nich oferują tańsze bilety i nie gwarantują wejścia na pokaz tańca, jedno główne wejście (od strony zachodniej) umożliwia oglądanie wszystkich atrakcji. Bilet kosztuje 12 500 IDR. Warto wstać rano, bo teren pałacu zamykany jest już o godzinie 13! Pokazy zazwyczaj prezentowane są w godzinach 10-12.

Do tego wszystkiego przygrywa muzyka

W teatrze cieni

Błądząc sobie po Kratonie zostaliśmy zaczepieni przez miejscowego przewodnika. Jako, że nie jesteśmy zwolennikami takich wycieczek grzecznie mu odmówiliśmy. Ten jednak był bardzo uprzejmy i powiedział nam gdzie znajduje się jedna z w wielu wytwórni lalek jakie można oglądać na bardzo popularnym tu przedstawieniu zwanym puppet show a w oryginale wayang kulit. W Yogyakarcie takie przedstawienia organizowane są w wielu miejscach np. w muzeum Sonobudoyo (bilet wstępu do muzeum 5000 IDR, na pokaz 20 000 IDR) codziennie oprócz niedzieli w godzinach 20-22.

Na czym to wszystko polega? Otóż wayang kulit to forma tradycyjnego teatru, teatru cieni. Głównymi aktorami są lalki, ale nie byle jakie! To jak misternie są wytwarzane zobaczyliśmy na własne oczy. Zrobienie jednej lalki zajmuje około miesiąca. Misterna praca rzeźbiarza nadaje charakter poszczególnym postaciom, chodź nie ma on wolnej ręki co do kształtów, ponieważ wiele z nich jest narzucone i dotyczą one symboliki religijnej. Lalki tak jak i batik barwione są naturalnymi barwnikami, a do tego robi się je na specjalnie przygotowanej zwierzęcej skórze.

Ciężka praca!
A na koniec malowanie

Przedstawienia zazwyczaj mają charakter edukacyjny i są bardzo popularne nie tylko wśród turystów ale także wśród lokalnych dzieci. Zresztą zobaczcie sami o co chodzi:

 

Na targu, ptasim targu

Nadaremno szukaliśmy ptasiego targu w okolicach pałacu na wodzie. Jak się okazało, został on całkiem niedawno przeniesiony w inne miejsce, do którego zabiera nas ledwo trzymająca się kupy riksza. Już przy wejściu rozpoczyna się sprzedaż. Nie wiemy do tej pory co kieruje miejscowymi, że w Indonezji praktycznie każdy ma ptaki w klatkach trzymane w ogrodach lub przy wejściu do domu…Ptasia popularność jest widoczna po ilości ludzi jaka przetaczała się przez targ. Sami spędziliśmy tam chyba godzinę przyglądając się a to kolorowym papugom, a to nietoperzom, potężnym wężom, a i koty i psy się znalazły. Najwięcej czasu jednak spędziliśmy przy klatkach z młodymi sowami. Tak słodkich ptaków jeszcze nie widzieliśmy! Zobaczcie sami.

 

Z polskim akcentem

Pobyt w Yogyakarcie zwieńczyliśmy spotkaniem z Arturem. Artur i Rafał pracowali w jednej firmie i jak się okazało Artur razem z Anią studiował na jednym roku :). Artur podobnie jak my porzucił wygodna posadkę w pracy i ruszył w świat – obecnie jego misja to nauka angielskiego na Sumatrze. Fajnie było się spotkać i pogadać po polsku z kimś innym niż ze sobą! Powodzenia Artur w dalszych podróżach!

Praktycznie:

Jedynym niepolecanym przez nas miejscem w mieście jest muzeum Vredeburg, no chyba, że ktoś interesuje się historią wyzwolenia Jawy spod kolonializmu duńskiego. Także główna ulica Malioboro nie urzeka, oprócz sklepów z ubraniami nie ma nic co przykuło by naszą uwagę. Jeżeli chodzi o Pałac na wodzie to nie było dane nam go zobaczyć, gdyż trwały prace remontowe.

Dojazd – By dotrzeć do Yogyakarty z miasta Bandung najlepiej i najwygodniej wsiąść w pociąg. My wybraliśmy klasę biznes, która jest o jedno oczko wyżej niż klasa ekonomiczna (a co, trochę luksusu!) i musimy powiedzieć, że pociągi tej klasy są ok. Czyste, z klimatyzacją i w miarę wygodne.  Cena biletu na tej trasie to 150 000 IDR/osobę (około 35 zł). Pociąg z Bandung wyjeżdża o godzinie 7 rano i w Yogyakarcie jest przed godziną 15, punktualnie.

Transport po mieście – pomijając taksówki, mototaksi (ojek) i rowerowe riksze (które na krótkich odcinkach sprawdzają się najlepiej) najlepiej poruszać się autobusami miejskimi linii Transjogya. Są to autobusy o żółto zielonych barwach i zatrzymują się tylko na przystankach autobusowych, które rozpoznacie po wysokich platformach w tym samym kolorze. Jednorazowy bilet kosztuje 3000 IDR (ok. 70 groszy).

Nocleg – Sprawdziliśmy tylko jedno miejsce i dlatego, że było dobre nie zmienialiśmy go przez cały pobyt w mieście. A mowa o hotelu Rengganis. Znajduje się w niedalekim sąsiedztwie od Pałacu Sułtana, niedaleko sporo restauracji, pralnia i sklepy. Cena za pokój 2 osobowy (z łazienką, ciepłą wodą, wi-fi) to 160 000 IDR (40 zł), w tym wliczone jest śniadanie (szwedzki stół) i basen. Za tę cenę naprawdę luksus, ale jako że to nowe miejsce, pewnie niedługo będzie tu drożej. Jedyny minus hotelu to restauracja z nieciekawym menu, ale na szczęście w okolicy jest sporo dobrych knajp, za dobrą cenę.

Dojazd na lotnisko – z miejsca naszego noclegu na lotnisko w godzinach porannych jechaliśmy taksówką około 20 minut. Taksówka nie powinna wynieść Was więcej niż 70 000 IDR (około 17 zł). Lotnisko jest bardzo małe, znajduje się tam parę sklepików ze słodyczami, dlatego lepiej mieć coś do jedzenia ze sobą. 

Złap Trop

Cześć! Trafiłeś na blog Ani i Rafała - jeżeli interesujesz się podróżami, szukasz pomysłów na ciekawy wyjazd, a podczas podróży nie chcesz wydać wszystkich pieniędzy to trafiłeś pod dobry adres. Na blogu dzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami z podróży nie tylko po Polsce i Europie ale także po Azji, Australii i Nowej Zelandii. Masz pytania? Chcesz wiedzieć jak to jest rzucić "wszystko" i wyjechać w podróż dookoła świata? Zajrzyj do zakładki "O Nas" i wahaj się napisać!

Recent Posts

Pod słońcem i figą Toskanii

Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…

2 lata ago

Oman – Wahiba Sands – w sercu pustyni

Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…

3 lata ago

Rodzinny wypad do Sopotu – nasze polecane miejsca

Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…

3 lata ago

Oman – Jabal Shams – Wielki Kanion na Bliskim Wschodzie

Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…

4 lata ago

Oman – w drodzę do Jabal Shams zwiedzamy fort Bahla i Misfat al Abriyeen

Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…

4 lata ago

Oman – magiczna Nizwa oraz zielony Jabal Akhdar

W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…

4 lata ago