Korzystając z dobrej pogody (jej! w końcu nie pada!) ruszamy w stronę świątyni Borobodur, która jest oddalona od Yogyakarty o 40 km. Jako, że jest to największa na świecie świątynia buddyjska, a cena biletu (20$!) dorównuje tym z Angkor Wat, spodziewamy się czegoś naprawdę niezwykłego. Gdy dotarliśmy na miejsce trochę się zawiedliśmy, oczywiście świątynia jest bardzo oryginalna, rzeźbienia świetnie zachowane, okolica tez niczego sobie…jednak ogromnego wrażania na nas nie wywarła. Może to efekt naszej długiej podróży i tego, że już sporo zdążyliśmy zobaczyć i z upływem czasu te nadzwyczajne budowle nie robią już na nas wielkiego wrażenia? Ot, takie zepsucie i ewidentny minus długiej podróży? A może świątynia po prostu nie jest w naszym guście. Ale to co nam się średnio podobało, może Wam spodoba się bardziej :).
Świątynia powstała pomiędzy 750 a 850 rokiem naszej ery i poświęcona była Siwie. Jej charakterystyczna tarasowa konstrukcja (składa się na nią 5 tarasów) nie jest przypadkowa, odzwierciedla ona buddyjską wizję świata. Na najniższym tarasie znajdują się rzeźbienia przedstawiające sceny z życia Buddy, i są one zdecydowanie najlepiej zachowane. Na pozostałych tarasach reliefy również przedstawiają senny z życia Buddy oraz jego wcześniejszych wcieleń. Na samym szczycie świątyni znajdują się 72 stupy (a raczej stupki) w kształcie dzwonków, w których znajdują się posążki Buddy.
Zwiedzanie zaczynamy od pierwszego tarasu i zgodnie z ruchem wskazówek zegara przemieszczamy się poziom za poziomem, aż docieramy na samą górę. Oczywiście można skrócić sobie drogę i schodami powędrować od razu na szczyt, ale wtedy zwiedzanie świątyni zajmie Wam 5 minut! Nie za to płaciliśmy 20$, jak już tu jesteśmy to zobaczymy wszystko!
W tym czasie, kiedy byliśmy w świątyni można było wejścia na każdą z platform. Erupcja pobliskiego wulkanu Merapi, jaka miała miejsce w 2010 roku przyniosła wielkie szkody dla świątyni. Pył wulkaniczny pokrył jej mury na około 2,5 cm powodując także niszczenie historycznych rzeźbień. Na szczęście na teren świątyni wkroczyli szybko archeolodzy i sprawnie uporali się z pyłem, zachowując praktycznie wszystkie bloki skalne w nienaruszonym stanie. Ponieważ budowla jest pod opieką UNESCO, organizacja ta dała ponad 3 miliony dolarów na usunięcie szkód.
Praktycznie:
By wybrać się do świątyni Borobodur można skorzystać z opcji biur podroży i wybrać się na wschód słońca zorganizowaną grupą (cena około 100.000 rupii, wyjazd o 4 rano). Można także dojechać tam na własna rękę. My wybraliśmy druga opcję. Dojazd nie jest wcale skomplikowany. Z centrum Yogyi na dworzec autobusowy Jombor, skąd odjeżdżają busy do Borobodur można dotrzeć autobusem miejskim linii TransYogya (autobusy mają kolor żółto zielony, a przystanki na których się zatrzymują to takie budki lub platformy w tym samym kolorze). Do dworca dojeżdża linia autobusowa 2A i 2B. Niestety autobusy te nie zatrzymują się na ulicy, tylko na wyznaczonych przystankach. Cena biletu to 3000 rupii (75 groszy), na dworcu już stoją busiki (nie trzeba szukać) do samego Borobodur. Cena biletu to około 20.000 rupii (5 zł), drogę 40 km pokonujemy w godzinę.
Z dworca w Borobodur do świątyni jest około 10 minut spacerkiem. Nie spodziewajcie się oznaczeń, trzeba pytać ludzi, na szczęście droga jest w miarę prosta. Cena wejściówki do świątyni powala! 20$ za osobę! Nie tylko my tym faktem byliśmy zaskoczeni, pozostali zachodni turyści także. I tak jak my próbowali wejść na bilet ulgowy (kosztuje 10$) pokazując jakieś dziwne karty i legitymacje. My po mocnej próbie wejścia na karty Euro 26 niestety musieliśmy kupić bilety normalne (jak i pozostali nasi kompani). Niestety Pani w kasie nie uznaje żadnych kart lub legitymacji na których nie widnieje nazwa uczelni.
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
A czy można na wschód słońca dostać się tam też samemu? Albo jeszcze lepiej... przekimać gdzieś w światyni lub obok w spiworach?
W tej miejscowości, gdzie znajduje się świątynia widzieliśmy wiele noclegów, więc teoretycznie można by samemu na wschód słońca dotrzeć. Chociaż praktycznie nie wiemy, czy przypadkiem wstępu nie mają tylko zorganizowane wycieczki.
A co do przekimania gdzieś przy świątyni to słabo to widzę. Bo teren jest ogrodzony i pilnowany. No chyba że się nieźle zakamuflujesz na terenie okolicznych ogrodów i przeczekasz w krzakach, aż świątynia zostanie zamknięta i strażnicy sobie pójdą :)
Ja tak długo nigdy nie podróżowałam, ale zawsze są pewne rzeczy na trasie, które wiem, że mnie średnio zainteresują. Moim sposobem jest znalezienie dobrego przewodnika, który opowie o rzeczach, o których nie ma w przewodników i pokaże to na co nie zwróciłabym uwagi - w taki sposób mogę zwiedzać nawet kościoły, za którymi nie przepadam :)
@Marcin, niedaleko jest wzgórze, z którego można podziwiać wschód słońca NAD świątynią, a w tle dwa wulkany :) Jest tam też pole namiotowe- jakbyś potrzebował namiotu, daj znać ;)
bede 2 tygodnie na Jawie i Bali odpuscic ta swiatynie?
Potem lece do Tajlandii i Kambodzy na Ankwor Wat.
dziękuje
Jeżeli będziesz w pobliżu to polecam jednak się wybrać - żeby później nie żałować :)