Dopiero co pożegnaliśmy się z Indiami, by po dwóch dniach po przylocie do Malezji trafić na największe święto hinduskie jakim jest festiwal Thaipusam. Festiwal z punktu widzenia turysty jest bardzo widowiskowy, jednak dla pielgrzymów jest to czas dziękczynny, w którym dziękuje się bogom za pomyślność, zdrowie, szczęście i wiele, wiele innych spraw, które znane są tylko pielgrzymom.
My mieliśmy okazję uczestniczyć w święcie w jaskiniach Batu (oddalone od Kuala Lumpur o ok. 18 km) gdzie co roku odbywa się kulminacja pielgrzymki. A jak to wyglądało, możecie zobaczyć na naszym pierwszym filmie! Innymi słowy, otwieramy kanał na Youtube 🙂
Batu to przeogromna jaskinia, która została przeznaczona dla boga Lorda Murgam, którego złoty posąg zdobi wejście.
Aby dostać się do głównej jaskini pielgrzymi muszą pokonać 272 schody. W czasie święta panuje tam straszny ścisk, a wejście po schodkach odbywa się nadzwyczaj wolno. Proponujemy pojechać do jaskiń na dzień przed główną procesją by na spokojnie zobaczyć jaskinię oraz poczuć magię miejsca.
Większość pielgrzymów niesie ze sobą w podzięce dary. Najczęściej jest to mleko, które składane jest w ofierze w samej jaskini.
Drugą co do wielkości grupą pielgrzymów byli ci co nieśli przymocowaną do siebie platformę zwaną kavadi. Jest to misternie wykonana konstrukcja składająca się głównie z pawich piór i kwiatów. Pielgrzymowi, który niesie platformę (trzyma się ona na stalowej konstrukcji i pasie biodrowym) towarzyszy rodzina oraz przyjaciele. Pomagają oni w momentach słabości, niosą krzesło, wodę oraz przeprowadzają przez tłum ludzi. Na przedzie idzie także grupa bębniarzy, która wybijając rytm wprowadza kavadi w trans. Podczas przemarszu kavadi wykonywali często taniec, który polegał na obracaniu się wokół własnej osi w rytm wybijany przez bębniarzy.
W festiwalu uczestniczą całe rodziny, nie ma podziałów, każdy może uczestniczyć w pielgrzymce. Na zdjęciu poniżej najmłodszy kadavi podczas tego festiwalu. To pierwsza pielgrzymka tego chłopca, ma 14 lat i towarzyszyła mu cała rodzina. Ojciec pękał z dumy, a matka zmartwiona biegała wokół i torowała miejsce do spokojnego przemarszu.
Wśród pielgrzymów było także sporo kobiet, jednak nieliczne miały poprzekłuwane ciało. Dla sprostowania, nie jest to “makabryczne” święto. Pielgrzymi wcale nie cierpieli, jedni byli skupieni, inni poddawali się muzyce i przemierzali kolejne metry pogrążeni w transie. W miejscu nakłuć nie było śladu krwi, a jedynie widać było ślady po popiele, którym pielgrzymi smarowali nakłute miejsca. Poniżej przedstawiamy kilka zdjęć, jakie w tak wielkim tłumie udało nam się zrobić (nie było łatwo).
Ciężko jest wytłumaczyć czym dla hindusów jest święto Thaipusam, i nawet nie próbujemy podjąć się tego wyzwania – najlepiej opowie o tym ten krótki film dokumentalny:
Dokument o Thaipusam <- kliknij
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
Robi wrażenie!
niesamowite wrażenie robi to, co oni robią ze swoim ciałem! Tym bardziej żałuję, że trafiliśmy tam dzień po zakończeniu Thaipusam. Jedyne, co widzieliśmy, to jeden wielki syf po zakończeniu święta.
Witam
Bardzo chciałabym zobaczyć festiwal Thaipusam. Kiedy dokładnie się zaczyna?
Może uda mi się zaplanować wyjazd do Kuala Lumpur w tym czasie.
Pozdrawiam