Orchha – małe, niepozorne miasteczko, ukryte w stanie Madhya Pradesh, skrywa wiele historii i tajemnic. Dawniej miasto to było stolicą jednego z największych księstw w centralnych Indiach. Dziś to spokojne miejsce nie przypomina tego sprzed setek lat, no może poza budowlami jakie się tu znajdują i które stanowią główną atrakcję turystyczną.
Kompleks pałacowy jaki króluje nad miastem pochodzi z XV/XVI wieku i parząc na niego obecnie nie ciężko wyobrazić sobie jak musiały wyglądać pałace w czasie swojej świetności. A wszystko to dzięki temu, że pozostawiono je w swoim oryginalnym stanie, dzięki czemu mamy wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie. Dodatkowego uroku dodaje soczysta zieleń otaczająca miasto oraz płynąca nieopodal rzeka Betwa.
Architektura pałaców zachwyca dziś nie tylko nas europejczyków ale także hinduskich turystów, których jest tu wielu. Styl w jakim budowano świątynie i płace jest o tyle ciekawy, że charakter hinduski miesza się tu z islamską architekturą. Efekt końcowy zachwycił pewnie nie jedną księżniczkę i nie jednego turystę (w tym nas!).
Po czasach świetności tego miejsca pozostało wiele malunków na ścianach, które przestawiają historię Orchhy oraz zdobią komnaty i korytarze pałacowe.
Nam najbardziej podobał się fakt, że po kompleksie można poruszać się bez żadnych ograniczeń, można dotknąć każdego szczegółu, wejść w każdy zakamarek bez obawy, że zaraz ktoś zwróci nam uwagę, że tak nie wolno. Trochę to dziwne, ale czuliśmy się tu bardzo dobrze, poruszaliśmy się swobodnie po zakątkach pałaców i świątyń, tak jak byśmy już tu kiedyś byli. Wdrapując się na dach wąskimi schodkami, które zresztą były bardzo ukryte, wyłonił się krajobraz jakie już chyba kiedyś widzieliśmy. Uczucie to było nie do opisania, ale wytłumaczyliśmy sobie, że to po prostu magia tego miejsca, przecież nie byliśmy tu nigdy przedtem!
Wejście do kompleksu pałacowego kosztuje 250 rupii (do kupienia przy pałacu Jehangir Mahal) i na tym samym bilecie można wejść do pozostałych świątyń i pałaców.
Pokazy świetlne organizowane są tu co wieczór. Towarzyszy im opowieść o historii Orchhy i panujących tu kiedyś władcach (pierwszy pokaz jest w języku angielskim, drugi w hindi) ale szczerze mówiąc nie był to pokaz szałowy, ale może po prostu się nie znamy :).
Poza kompleksem w miasteczku znajduje się także mały rynek ze świątynią gdzie przybywają wierni i gdzie odbywają się festiwale. Na bazarku można zaopatrzyć się w przeróżne ozdoby, biżuterię, figurki, owoce, ubrania, somosy i pyszne placki ziemniaczane z sosem z mango!
Jak nigdzie indziej w Orchhy dominowały stragany z wyrobami cukierniczymi, a zwłaszcza ciastkami. Małe, duże, okrągłe, z migdałami, z pistacją ale wszystkie łączy ten sam mleczny smak. Coś na styl naszej krówki, tylko konsystencja trochę inna, bardziej krucha.
Na końcu wioski znajduje się świątynia Lakshmi Narayan, trochę zaniedbana i zapomniana, ale z pewnością warta zobaczenia.
Naszym zdaniem jest to dobre miejsce na krótki odpoczynek przed kolejnym etapem podróży. W mieście znajdują się liczne sklepiki, kafejka internetowa, biura podróży, wypożyczalnia rowerów, bankomaty.
Jak dojechać:
Do Orchy dojechaliśmy (od strony Kajuraho) pociągiem do miejscowości Jhansi, skąd złapaliśmy motorikszę wprost do samej Orchy (około 18 km).
Baza noclegowa:
Hoteli w mieście jest dużo, praktycznie wszystkie są obok siebie. Ciekawą opcją dla turystów z trochę większym (niż nasz) budżetem jest hotel Sheesh Mahal. Mieliśmy okazję zobaczyć kilka z pokoi. Każdy ma swój charakter i styl, a widok z okna na kompleks pałacowy jest wart swojej ceny (za pokój ceny wahają się od 1500 do 5000 rupii).