Post ten, jak i kolejne tego typu, poświęcone będą spojrzeniu na daną podróż, kraj czy region po kątem różnych aktywności, zainteresowań i pasji żądnego przygód podróżnika (Ciebie, znaczy się :] ). Ze względu na ograniczoną wiedzę jak i czas, w wielu miejscach posiłkować się będziemy linkami do innych stron, gdzie zasięgnąć możecie dodatkowych informacji. Zapraszamy do lektury .
Czyli to, co lubimy najbardziej :).
Maroko z 400 szczytami powyżej 3000 m n.p.m, w tym 10 powyżej 4000 metrów jest doskonałym miejscem dla wszystkich poszukujących wrażeń na szlaku. Szlaki są dobrze widoczne, wydeptane, chodź nie zawsze oznaczone. Dlatego warto zaopatrzyć się w mapę (dostępne w klubach górskich i informacjach turystycznych, znajdujących się w miejscowościach przylegających do atlasu, 150-200 DH). Ewentualnie można skorzystać z ogólnodostępnych map w internecie (zamieszczone na dole postu) oraz z mapy google, co powinno w zupełności wystarczyć na trekking w okolicach Toubkala.
Jeżeli nie czujesz się na siłach aby odkrywać Atlas samemu, lub chcesz zapuścić się w okolice mniej uczęszczanych szlaków, koszt wynajmu przewodnika to ok 250-300 DH za dzień. Znaleźć ich można w Bureau des Guides d’Imlil, czyli w Imlil 🙂 (przy placu gdzie zatrzymują się taksówki i busiki). Mieści się tam również informacja turystyczna, można tam dowiedzieć się o stanie dróg w pobliskich górach, pogodzie, jak i można kupić mapy.
Ciekawą opcją (jednak zdecydowanie nie dla nas!) jest wypożyczenie muła lub osiołka, który razem z opiekunem towarzyszy nam w podróży. Pozwala to znacznie ułatwić podróż, gdyż zwierz taki dzielnie nosi nasz bagaż. Dzienny koszt takiej przyjemności to 150-250 DH.
W górach znajduje się wiele schronisk, istnieje możliwość zabookowania noclegu przez internet. Co ważne, akurat w przypadku schronisk przy Toubkalu warto to zrobić, aby mieć pewność, że znajdzie się dla miejsce (w przeciwieństwie do rezerwowania noclegów w miastach, gdzie cena w internecie jest znacznie wyższa, niż na miejscu, nie mówiąc już o możliwościach targowania). W schroniskach targowanie w większości wypadków nie wchodzi w grę.
Linki do stron schronisk przy Toubkalu (oba znajdują się bardzo blisko siebie, na szlaku, wysokość ok 3200 m npm) :
refugetoubkal – nowsze schronisko, aczkolwiek w środku zbliżone standardem do starszego.
refugedutoubkal – starsze schronisko, prowadzone przez klub Francuski CAF. W tym spaliśmy.
Ceny w schroniskach tak jak wszędzie na świecie, znacznie wyższe niż standardowo.
Do Ilmil można dotrzeć autokarem z Marakeszu, który wyjeżdża z dworca “dla miejscowych” (Gare Routière Bab Doukkala ) przy murach Medyny, lub taksówką. Niestety nam nie udało się złapać autokaru (podobno podczas ramadanu tam nie jeździ). Koszt taksówki, przy odrobinie targowania to 300DH. Ze względu na to, że zabraliśmy się ze spotkanymi na dworcu Holendrami (od razu poznaje się turystów, a tym bardziej zagubionych 🙂 ), koszt rozłożył się na 4 osoby.
PS. W całym Maroko jest wiele pasm górskich wartych zobaczenia (trekmarocco) Istnieje wiele wypożyczalni sprzętów (raki, czekany, kije do nordic walkingu, a nawet śpiwory i kurtki można wypożyczyć). Trekking można odbyć także po Saharze, rozpoczynając od Ouarzazate, w pobliżu którego kręcono takie filmy jak: ”Gladiator” czy „Indiana Jones”. Można nawet wypożyczyć sobie wielbłąda 🙂
Osobiście nie próbowaliśmy ale kto wie…..może następnym razem. Z tego co słyszeliśmy, Maroko jest rajem dla wspinaczy:
Trasy górskie do pewnych wysokości są w miarę szerokie, co umożliwia przemieszczanie się rowerem (oczywiście górskim). Inspiracji można szukać na stronie mountain-biking-morocco
Podobno mają tu jedne z najlepszych pół golfowych na świecie, a sport ten wielbi cała rodzina królewska….no cóż nie próbowaliśmy, może kiedyś? maroc-golf.
Essaouria nazywana jest wietrznym miastem, nie bez powodu! Wieje tu cały czas (wiatr o pięknej nazwie alizee), a dodatkowe 10 km plaży sprawia, że miejsce te stało się mekką dla amatorów wszelkich sportów wodnych. Ceny ok 170dh/ za godzinę z wypożyczeniem całego sprzętu. clubmistral
Zdarzyło nam się widzieć wieczorami amatorów jazdy konno, przemierzających brzegiem oceanu. Przykładowe trasy naturallymaroco
W Casablance czy Rabacie, a nawet Marakeszu (klub Pacha) życie nocne nie odbiega zbytnio od tego, które znamy i my (Clubbing do rana). My poznaliśmy tę drugą stronę życia nocnego Maroka w postaci otwartych w nocy bazarów, czy w małych knajpach, gdzie muzyka na żywo grana na przeróżnych dziwnych instrumentach (gitary, flet, bębny- djembe czy coś na styl skrzypiec) dopełnia smaku tego kraju.
WAŻNE (dla niektórych 🙂 ) Alkohol w czasie Ramadanu jest praktycznie niedostępny. Raz udało nam się kupić piwo, spod lady 😛 i to w restauracji. Cena 3 euro za małe piwo!!! Poza Ramadanem podobno nie jest wiele lepiej, alkohol jest raczej niedostępny, nie licząc drogich hoteli (które wewnątrz wyglądają tak samo jak wszystkie nuuuudne hotele – all inclusive, leżenie plackiem i drink z palemką 🙂 )
W tym miejscu nie mogę polecić nic innego jak hammam! Najbardziej oryginalny i myślę, że wartym spróbowania jest hammam publiczny. Co prawda jest ich coraz mniej, więc warto znaleźć się tam zanim wszystkie zostaną wyparte przez liczne prywatne hammamy. Poniżej dwa polecane, znajdujące się w Marakeszu:
Warty odwiedzenia Hammam Dar el-Bacha, 20 Rue Fatima Zohra (kobiety i mężczyźni mogą wejść tylko w osobnych godzinach – kobiety od 13 do 21 mężczyźni o 7 rano do 13). Koszt to 7/8 dh.
Siedemnastowieczny Hammam Bab Doukkala, Rue Bab Doukkala (kobiety do 19, mężczyźni po 20), cena 7/8 dh. Warto rzeczy wartościowe pozostawić w pokoju, a zabrać ze sobą ręcznik, klapki i jakąś matę do siedzenia. Odradzam zabieranie aparatu, raz, że mało widać, dwa-szkoda aparatu.
Temat rzeka :). W czasie Ramadanu najpopularniejszym daniem jest zupa harira (gęsta pożywna zupa z ciecierzycą oraz mięsem). W menu króluje tadżin (przeważnie kurczak z warzywami – przyrządzany w tradycyjnym naczyniu – zwanym właśnie tadżin ). Nie brakuje też dań z kuskusem oraz warzywami (dominuje marchew, ziemniaki i cukinia). Na targu czy to w Marrakechu czy w Fezie odnaleźć można wszystkie smaki. Jak ktoś lubi owoce morza i baraninę na pewno powinien odwiedzić plac Djemaa el Fna w Marrakechu wieczorem, gdzie od zapachu gotowanych tam potraw może zakręcić się w głowie :). Na ugaszenie pragnienia polecamy sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy! A na deser liczne ciasta i ciasteczka sprzedawane na straganach. Do picia, oczywiście miętowa herbata w wersji z cukrem lub bez :P. Oczywiście nad oceanem można najeść się do syta świeżych ryb, krewetek, kałamarnic i innych owoców morza.
Nam bardzo do gustu przypadła kuchnia Marokańska z jej aromatycznymi przyprawami (kumin, szafran czy kurkuma), które z wielką chęcią wprowadziliśmy do naszej kuchni.
W zależności od budżetu najeść można się wszędzie. My zdominowaliśmy uliczne stragany i jadłodajnie. W takich miejscach najesz się do syta, w przeliczeniu na złotówki, za 8-15 PLN. W restauracjach jest nieznacznie drożej.
Zwiedzania jest całe mnóstwo, do wyboru do koloru :). Wszystkie najważniejsze zabytki są wymienione w niejednym przewodniku, wiec opisywać ich nie będziemy. Polecamy w Marrakechu: medyna, Fez: wybrać się jedną a najlepiej wszystkimi trasami zwiedzania (zielona, niebieska i różowa) Essaouria – tu wszystko da i powinno się zwiedzić. No i jak starczy Wam czasu polecamy pustynię – my nie byliśmy, ale na pewno tam będziemy!
Zakupy w Maroko to temat rzeka, tak jak i jedzenie. Z naszego doświadczenia i informacji znajdujących się w Internecie wynika, że najdrożej jest w Marakechu a najtaniej w Fezie. Co do targowania się to powstał osobny post na ten temat (link). Co warto kupić?? hmmmm a co tylko dusza zapragnie! Bardzo opłaca się kupić przeróżne rękodzieła, bo raz, że są tanie, a dwa, że fantazja marokańskich artystów nie zna granic! Wyroby skórzane zwłaszcza torby, są przepiękne, wytrzymałe i co najważniejsze tanie! W Essaouri warto pokusić się o kupno wyrobów snycerskich, natomiast w Atlasie można napotkać na ręcznie robioną biżuterię (miejscowi z chęcią wymieniają się za ubranie, na jednym z nich widzieliśmy nawet koszulkę Tyskie). Oczywiście wszystko jest berberskie i wykonane przez „my mother, my grandmother”. Jak by nie było na prawdę, to i tak kupujemy wszystko, co nam wpadnie w ręce. Korale, szale, miski i miseczki – istne szaleństwo! Tylko miejsca w bagażu brak (podręcznym), cudem wpakowałam tam ogromną skórzana torbę! Dużą popularnością cieszą się tkane w Maroko dywany oraz wszelkie kosmetyki wykonane z oleju arganowego, który to podobno dobry jest na wszystko (włosy, skóra, paznokcie). Oczywiście warto zaopatrzyć się w przyprawy.
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…
View Comments
Dzięki Wam mamy ochotę wybrać się w podróż.
Cieszymy się bardzo i gorąco zachęcamy do odwiedzenia Maroko. W razie pytań piszcie, postaramy się odpowiedzieć na każde pytanie :)