Z punktu widzenia zwiedzającego, miasta Maroka można zazwyczaj podzielić na część starożytną, Medynę – oraz całą resztę. To właśnie w starych murach Medyn toczy się turystyczne życie. Trochę jak nasze „starówki” (tylko znacznie większe). Jednak w Europie nikt nie czuje się nieswojo, kiedy przekroczy granicę starszej części miasta. Inaczej jest w Maroku. Architektura, atmosfera (oraz ceny) są całkowicie różne w części turystycznej, jak i poza nią. Czuje się to odrazu, nie ważne czy jest to Fez, Marrakech, czy jeszcze inne miasto. Znajdując się wewnątrz murów czujemy się bezpiecznie, trochę jakby ktoś prowadził nas za rękę. Wszystko jest w zasięgu wzroku – stragany z wyszukanymi przyprawami i jedzeniem, małe sklepiki z rękodziełem wszelkiej maści, restauracje na każdą kieszeń. Z drugiej strony, za murami jakoś tak ciszej, mniej kolorowo. Tylko czy to właśnie to, czego szukamy wyruszając w egzotyczne miejsce?
Łatwo w tym wszystkim się zagubić, jak i stwierdzić, że tak właśnie wygląda życie przeciętego Marokańczyka. Jednak naprawdę warto wyściubić nos poza ciepłe mury Medyny. Dłuższy spacer pozwoli Ci poznać codzienne życie tubylców lepiej, niż tydzień spędzony wśród wiecznie uśmiechniętych „obsługujących” turystów sprzedawców czy kelnerów.
Nie przekonałem Ciebie? No to proszę, przykład: robiąc te same zakupy na straganach znajdujących się zaraz za murami medyny w Marrakeszu, niejako „przeznaczonych” dla miejscowych zapłacisz dwa razy mniej. Dodaj do tego niby-restauracje ukryte w uliczkach, gdzie przynosisz swoje składniki (czyli ryba/mięso + marchewka, cebula, kabaczek, ziemniak – chyba więcej warzyw tam nie znają 🙂 ) i w pół godziny kucharze wyczarują Ci z tego niesamowite danie za ułamek ceny w lokalu dla turystów. Czy nie brzmi to bardziej interesująco, niż standardowa wizyta w restauracji?
Nie zrozumcie mnie źle – Medyny to miejsca „must see”, ale pamiętajmy, że na nich arabski świat się nie kończy. Zresztą – im częściej decydujemy się na podróż, w której przekraczamy wygodne granice (granice między tym co turystyczne, a codziennym życiem mieszkańców), im głębiej zapuścimy się w niezbadane przez przewodniki obszary, tym bardziej ekscytująca i wartościowa stanie się nasza wyprawa. Czego Wam i sobie życzymy.
Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…
Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…
Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…
Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…
Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…
W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…