Przed podróżą zastanawialiśmy się często jak to na trasie będzie z jedzeniem, ponieważ przed wyjazdem stało się tak, że od jakiegoś czasu praktykowaliśmy dietę wegetariańską. W podróży chcieliśmy się także tego trzymać… Jednak już w Gruzji wszystko się zmieniło. W momencie gdy na stół wjechało mięso, uśmiech gospodarza nie pozwolił nam powiedzieć „eee…tak jakby nie spróbujemy bo nie jemy mięsa”, nie mieliśmy serca odmówić! Nigdy natomiast nie zastanawialiśmy się nad tematem alkoholu. Przecież jesteśmy Polakami, inni tyle nie piją, więc w każdych warunkach damy radę! Jak się szybko okazało jednak nie we wszystkich….po pierwszym spotkaniu z gruzińską czaczą przypomnieliśmy sobie, że to nie są już czasy studenckie, a nasza tolerancja na poziom alkoholu we krwi jest niska, rzekłabym nawet – bardzo niska. O tym jaką słabą głowę mamy przypomnieliśmy sobie już po fakcie, pijani w sztorc gdzieś na gruzińskim odludziu.
Archiwa tagu: koala australia
Tyle słońca w całym mieście – na północ od Cairns
Ostatnie dwa tygodnie spędziliśmy w Port Douglas – mieście bogaczy, pięknych jachtów, równych trawniczków oraz pól golfowych! My jachtu ani umiejętności do gry w golfa nie mamy, więc jak to się stało, że akurat tam zagrzaliśmy sobie miejsce? Wszystko to dzięki opcji wolontariatu, o którym pisałam kilka dni wcześniej (klik do wpisu). W przerwach od pracy mieliśmy sporo czasu na zwiedzanie. I chociaż w Australii zima zbliża się wielkimi krokami, to tu cały czas panuje lato, szczęściarze z północy mają ponad 270 słonecznych dni w roku! Aż nie chce nam się myśleć jak to będzie nałożyć bluzę albo długie spodnie po tak długim czasie w szortach i koszulkach. Klimat sprzyjał zwiedzaniu, a na dodatek nasi gospodarze udostępnili nam samochód (pickup nie pierwszej świeżości, ale sprawny), który nawet dostał imię Kruszyna 🙂 – bo mimo swojego dużego gabarytu i tak się wszędzie mieścił :).