Urlop w listopadzie nie jest takim złym pomysłem, zwłaszcza gdy za polskim oknem jesień w pełni. Przekonaliśmy się o tym już rok temu będąc na Malcie – klik do wpisu. Od teraz jesienne wyjazdy w “ciepełko” wpisały się w nasz grafik urlopowy już na stałe. W tym roku wybraliśmy dwie wyspy Kanaryjskie: Fuerteventurę i Lanzartote. Spędziliśmy tam 2 tygodnie (7 dni na każdej z wysp). A ponieważ ludzie, którzy odwiedzają te wyspy są wielce nimi zachwyceni wiedzieliśmy, że to dobry kierunek. Potwierdzając zachwyt i to, że tysiące ludzi nie może się mylić – nas też one oczarowały i z pewnością powrócimy by zobaczyć pozostałe wyspy z archipelagu. Nie muszę chyba dodawać, że najbardziej zadowolone było nasze dziecko (pełna energii 3 latka), która więcej do szczęścia nie potrzebowała jak ciepła woda i piasek 🙂 A co nas specjalnie urzekło na Lanzarote oprócz rewelacyjnej pogody – sprawdźcie sami.
Archiwa
Tajlandia na talerzu – 10 dań dla początkujących smakoszy
Do wpisu zainspirowało mnie niedawne wydarzenie jakie odbyło się w Trójmieście. Nie napisze jakie, bo niestety nie będą to słowa pochwały. Sprawa dotyczyła festiwalu kuchni azjatyckiej, na którym to wystawiali się lokalni restauratorzy specjalizujący się w daniach tego regionu. Do pomysłu uczestniczenia w tej imprezie podeszłam entuzjastycznie, bo w końcu po dłuższym czasie była szansa, że zjem coś dobrego z mojej ukochanej Azji – pomyślałam sobie. Na miejscu okazało się, że takich amatorów orientalnej kuchni jak ja jest więcej. Na pierwszy ogień poszło tajskie zielone curry, pierwsza łyżka i co? I koszmar! Ani to zupa ani to curry, ryż twardy, zero pikantności – masakra! Postanowiłam dać drugą szansę szefom kuchni, wybór padł na tajski pad thai – patrzę się w miseczkę i co widzę? Jakąś brązową breję co była bardziej zupą niż makaronem. Nie będę opisywać co na talerzach lądowało dalej ale nie było wcale lepiej – wyobraźcie sobie jakie było moje rozczarowanie. Honoru wybronił tylko Pan sprzedający turecką baklavę. Rozumiem, że nie każdy ma szansę pojechać do Azji i nauczyć się gotować ale kurde po co wciskać ludziom coś takiego? I jeszcze za taką cenę?!eh…szkoda tylko było czasu. Najgorsze jest to, że Ci co nigdy nie byli np. w Tajlandii jedząc oszukane curry czy sałatkę z pseudo papai zapamiętają już taki smak na długo…Kucharzy, tak jak dziennikarzy za nierzetelność, powinno stawiać się pod pręgierz opinii publicznej za niedbalstwo i nieprawdziwość! Nie chcę tu zabrzmieć jak M. Gessler ale wróciłam tak cholernie wkurzona do domu, że sama zrobiłam mango sticky rice, które smakowało tak jak miało smakować! Wniosek niestety tylko jeden: w Polsce jedz to co Polskie. Już podczas podróży stwierdziliśmy z Rafałem, że spośród wszystkich kuchni, jakie było nam dane spróbować, bezapelacyjnie wygrywa tajska. Co prawda kuchnia gruzińska i hinduska też nie były niczego sobie jednak to w Tajlandii smakowało nam absolutnie wszystko! Kuchnia tajska ma do zaoferowania tyle dań, że ciężko jest coś wybrać. Pamiętam nasz pierwszy raz na bazarku, gdzie dostaliśmy oczopląsu od kolorów i zapachów i z tego całego zamieszania do hostelu wróciliśmy głodni z butelka mleka sojowego (bardzooo popularnego w Azji, spróbuj znaleźć zwykłe :)), bo nie za bardzo wiadomo było co zjeść. Dlatego dziś wpis będzie o tym, co warto skosztować na starcie kulinarnej drogi w Tajlandii. Z tymi 10 przysmakami na pewno zetkniecie się na początku i gwarantujemy, że Was nie zawiodą. Gotowi ? No to jemy 🙂
Poradnik taniego podróżowania po Nowej Zelandii
Wpis o tanim podróżowaniu po Australii cieszy się dużą popularnością naszych czytelników (przejdź do wpisu – klik). Idąc tym tropem postanowiliśmy podzielić się z Wami także naszymi doświadczeniami z budżetowego podróżowania po Nowej Zelandii. Tak, jak już pisaliśmy o Australii tak i napiszemy w przypadku Nowej Zelandii – tanio podróżować się nie da, można tylko zaoszczędzić i po prostu wydać mniej. Jednak nie należy się tym zrażać i przy najbliższej okazji kupować bilety i planować podróż korzystając z naszych porad.
Jak zwiedzić Australię i nie zbankrutować? Informacje praktyczne.
Łącznie w Australii spędziliśmy 72 dni i przejechaliśmy około 7000 kilometrów – to mniej więcej tyle, ile z Gdańska do Bombaju :). O Australii nie da się napisać całościowo – każdy region był dla nas zupełnie inny i całkowicie różniący się od siebie. Zmieniały się nie tylko krajobrazy, ale także i język. Bo chociaż wszędzie mówi się po angielsku to nie zawsze da się całkowicie zrozumieć ten słynny australijski akcent. No i to zamiłowanie do skracania nazw, wszystkiego co się da, co niektórzy nawet moje imię skracali do jednej litery – „A”! Korzystając z wolontariatów mogliśmy poobserwować życie w krainie Oz od kuchni (hehe dosłownie) dzieląc się radościami i zmartwieniami z naszymi gospodarzami, co dało nam niebywałą okazję by zżyć się z niektórymi Aussie ( jak pieszczotliwie sami o sobie mówią) bardzo mocno! No ale przejdźmy do konkretów. Bo skoro to czytasz, to oznacza to, że gdzieś po głowie chodzi Ci myśl by przyjechać do tego kraju, wyspy, kontynentu – czyż nie?
Podróżować tanio, podróżować za darmo!
Odwieczny problem każdej podróżującej osoby, to skąd wziąć na te wszystkie podróże pieniądze? W Internecie roi się od porad jak zaoszczędzić pieniądze, jak wyszukać promocję biletów lotniczych czy jak tanio podróżować. My też podzielimy się dzisiaj naszym patentem na tanie podróżowanie, z którego coraz to więcej osób korzysta i wszyscy są zadowoleni! Nie masz kasy na podróżowanie? Nic się nie martw się, my też (już… :)) nie! Podróżując przez długi czas trzeba nieźle pilnować budżetu, niestety im dłużej jesteśmy w podróży, tym kasa na koncie topnieje szybciej i szybciej, niczym czekolada na słońcu! Tym bardziej w Australii, gdzie ceny są zabójcze, zwłaszcza noclegów i jedzenia. No ale mały budżet to nie koniec świata, tak też da się podróżować! Póki sprawa z wizami work & travel dla Polaków się nie wyjaśni (czytaj tutaj – klik) warto zapoznać się z szansą jaką daje Wwoofing. A szansa to na sukces – sukces w tanim podróżowaniu :).
Jak zwiedzić Islandię i nie zbankrutować
Islandia uchodzi za jedno z droższych państw świata (ikonografika klik). Planując więc wyprawę na Islandię warto przemyśleć kilka kwestii tak, aby zawartość naszych portfeli nie ucierpiała aż tak bardzo. Tuż przed kryzysem finansowym niewiele osób wybierało Islandię jako cel swoich podróży i wypoczynku. Powód? Zabójcze ceny! Teraz pomimo tego, że nieco one stopniały, to nadal tanio nie jest, ale zobaczyć jej dobrodziejstwa trzeba chociaż raz w życiu. Jak to zrobić i nie zbankrutować? Na pewno trzeba trochę się poświęcić i porzucić wszelkie nadzieje na luksusy. Wszystkie porady tu zawarte są napisane na podstawie autentycznych przeżyć, więc skoro my potrafiliśmy zwiedzić wyspę ze „studenckim” budżetem to i Wy na pewno możecie :). Oto nasze wskazówki: